czwartek, 27 września 2018
Usteczko - Ukraina 2018 cz.3
Na nocleg zatrzymujemy sie przy moście miedzy wioskami Potocziszcze i Usteczko. Jest tu wielki napis o granicy obłasti i stoi kilka wiat na pagórku.
Wieczor za pasem a nam sie jakos nie chce palic ogniska. Dzis mamy inne atrakcje. Idziemy na most. Tak ot, sie pogapic, posłuchac. Jak plynie woda, jak snują sie mgły i dymy, jak miejscowi łowią rybki, jak krowy muczą czy dzwoni cos przerazliwym skrzypiącym dzwiekiem na wyładowanej niesymetrycznie cieżarowce. Robimy juz zaklady czy sie wykopyrtnie na moscie czy nie. Ale pojechala dalej a dalsze losy tego dziwnego ładunku nie są nam znane.
Juz tu Dniestr płynie głebokim wąwozem a teren staje malowniczo pofalowany.
Najbardziej podoba mi sie zatopiona barka lub inny wrak jakiegos żelastwa, ktory obecnie tworzy malutką, rybaczą wysepke.
Rano sobie suniemy popatrzec jak to wszystko prezentuje sie w promieniach slonca. Nie tylko dla nas most jest atrakcją. Spotykamy dwie lansujące sie turystki. Dziewczyny wywijają takie figury na murku, ze tylko patrze jak ktoras chlupnie do wody ;) No ale zdjecie musi byc idealne! Dziewczyny są z Naddniestrza. Jakos na poczatku przez dluzsza chwile nie moglam załapac co to jest to “Pridniestrowie” ale kuleczki na czas zawirowały ;) Bardzo reklamują swoj kraj jako atrakcje turystyczną, że “skansen ZSRR”, że klimat jak nigdzie itp. I wreszcie mowia tez o czyms innym niz stolica i glowne deptaki - np. o tym, ze oni tez mają swoją Wenecje. Taką radziecką, na palach, z eternitu i pordzewiałej blachy :) Tak jakby mnie znaly i wiedzialy jak jednym zdaniem zareklamowac swoj kraj! Tak jak glowne ulice Tyraspola niekoniecznie mnie pociągały, tak rozmowa z mostu bardzo mi namotała w glowie na temat planow na przyszle wakacje ;)
Poranne widoki z mostu.
Niektorych widoki zgrzewają. Murek! To jest atrakcja!
A tak w ogole to stojac dluzsza chwile w jednym miejscu ciezko sie odkleic! Tak smolistego asfaltu to ja jeszcze nie widzialam! Ktos przed nami juz sie stal ofiara tego miejsca - podeszwy zostaly! ;)
Nie palnowalismy zwiedzac Usteczka… ale cos przykuło moją uwage. Kościół - i czy on przypadkiem nie jest opuszczony?
Dawniej zawsze marzyłam o mocnej lornetce. Lunetki, ktore miałam nie łapały ostrosci a poza tym trzęsły mi sie w łapie i jakos nie moglam sie przyjrzec wybranym obiektom. Jednym z fajniejszych wynalazkow techniki sa wiec dla mnie zoomy w aparatach! A taki 80 krotny to juz calkiem mi sie podoba. Tak. To kosciol. Tak. Zdecydowanie opuszczony. Jedziemy!
Miejsce zawiewa mi klimatem z dawnych Bieszczad. Jakies pagóry, cicha wies i ruiny świątyni wsrod starych drzew. Bez tablic, płotków, ławeczek i szlaków naciapanych w kazdej dolinie. Po prostu ruiny. Znajdziesz lub nie. I jakos jeszcze dymem tak tu zapachniało jakby dymiły retorty.
W kosciele spora czesc dachu spotkała sie juz z glebą.
Troche malowideł sprzed lat patrzy jeszcze ze sklepien..
Ślady po kulach?
Cerkiew gdzies w zaroslach w oddali...
Usteczko bylo zupelnie nieplanowanym fragmentem wycieczki. A zaskoczylo nas bardzo pozytywnie. Suniemy dalej, w strone wioski Nyrkiw - i kolejnego, juz planowanego, jaru pelnego ruin…
cdn
Dziekuje :)
OdpowiedzUsuńWitaj Buba,
OdpowiedzUsuńJak zwykle czyta się świetnie Twoje relacje - ale to już Ci pisałem wcześniej.
Zaciekawiła mnie Twoja wzmianka o Naddniestrzu - akurat kilka dni temu trafiłem na wideo-relację stamtąd, gdzie ichnia "Wenecja" jest dość wyraźnie pokazana.
Wklejam linka https://www.youtube.com/watch?v=ImABN8nGiOI
Dzieki! Tez juz ten filmik ogladalam - bo jak wrocilam to zaczelam szukac i na niego trafilam!
Usuń