wtorek, 21 sierpnia 2018

Pribałtika cz.15 - gdzies na Łotwie








Jedziemy dzis drogą Jurgla - Ergli. Gdzies, kiedys, od kogos, slyszalam, ze mial tu byc szuter i duzo opuszczonych domów. Zabrzmiało jak cos, co idealnie trafia w me gusta, wiec i zostalo zapamietane. Ostatecznie nie znalezlismy tam ani jednego ani drugiego ;) ale droga ogolnie jest miła, pusta, wiedzie przez lasy, pola i malutkie wioski


Wszedzie widac przygotowania do Nocy Świetojanskiej. Przed domami i w centralnych częściach wsi powstają stosy - ogniska giganty, ktore beda odpalane dopiero poznym wieczorem.



Część pojazdow tez jezdzi przystrojona kiściami liśćmi i kwiatami.


Po polach i lasach dziewczęta pozyskują kwiaty i liście na wieńce. Co mnie zdziwiło - najpopularniejsze są wience z lisci dębowych. Kwiaty polne tez, ale rzadziej. Mniej zapobiegliwi, zajęci albo bojący sie kleszczy mogą kupic gotowe wieńce. Przy drodze, przed sklepami duzo osob oferuje takowe za opłatą.




Nigdzie po drodze nie trafilismy jednak na festyn. W dwoch miejscach byly wywieszone zapowiedzi ale imprezy rozpoczynajacej sie dopiero po 22. Glownie jednak mam wrazenie, ze ludzie imprezują w gronie rodziny i znajomych, w ogrodkach, nad jeziorami, rzekami czy w lesie. I raczej są to zamkniete imprezy, na ktore ciezko wbijac, bedąc tak zupelnie “z ulicy”.

Fajne zagospodarowanie starego mostu.


Na obrzezach Ergli rzucają sie nam w oczy jakies ruiny. Okazują sie one byc starym cmentarzem wojennym. Liczba nazwisk wypisanych na scianach naprawde robi wrazenie - tysiace ludzi musialo tu zostac ubitych… Nazwiska sa pisane alfabetycznie i kazda litera to ileś metrow zapisanych maczkiem... Do niektorych widac ktos czasem przychodzi i są wyróznieni zdjeciem.




Z Anatolijem czasem ktos walnie kielicha...


a tu ktos zasłuzyl na kwiatek w butelce po żigliwskim.


Głowna tablica z mapą dzialan wojennych jest chyba nowa. Przewija sie tam data 2009. Ale mimo to tablica wygląda na starą i dobrze sie tu komponuje.





Płyty porasta mech, a calosc wypelnia zapach pokrego betonu, pomieszanego z aromatem zeschłych kwiatow. I jakby troche dymu? Jakies takie jesienne wrazenie robi to miejsce, mimo ze wlasnie lato sie dopiero dzis zaczyna!




Zaraz obok jest cmentarz niewojenny i tam patrza na nas twarze wiejskich ludzi z dawnych lat.


Wieczorem zajezdzamy do wiaty w lasach przed Neretą. Duża, szczelna, bedzie jak znalazl, jako ze dzis co chwile leje.


Na wiacie wisi informacja o terenie monitorowanym a na drzewie naprzeciw wisi takie cuś. Nie wiem czy to faktycznie kamera czy chodzi o to, aby wisialo cos duzego i wszyscy to widzieli.


Ciekawe są tutejsze zachody słonca, ktore trwają chyba 2 godziny. Jakby słonce zabłądzilo na niebie i zawisło niezdecydowane czy isc spac czy nie.




Wieczorem znowu leje wiec rozpalamy pod wiatą “pochodnie drwala” - naciety pieniek, ktory fajnie pali sie od srodka, nie wypala podloza i w razie czego latwo i szybko mozna zagasic. A i gotuje sie na nim znakomicie, duzo szybciej niz na marusi!








Akcent ormianski. Wino z granatu. Nie takie dobre jak prosto z winnic w Areni, ale tez niczego sobie! Wszedzie dostepne - i na Łotwie, i w Estonii. I teraz pytanie - czemu u nas tak trudno takie kupic? Do Pribałtiki z Armenii dalej...


Calą noc lało.. Biedni lokalsi, chyba musialo im pozagaszac te świetojanskie ogniska (chyba ze ognisko bylo takich gabarytow jak naszych znajomych "nieobywateli" biwakującyh nad Amatą!)

Kabak niesamowicie sie cieszy z takiej pogody i od kiedy otwiera rano oczka woła chlup chlup i domaga sie wypuszczenia z busia. W ruch idą gumiaczki, kurteczka i co najwazniejsze - parasol! A kałuż jest pod dostatkiem. Nie wiem kto wymyslił taką nieprawdziwą piosenke “W czasie deszczu dzieci sie nudzą”. Ten ktos chyba nigdy nie widział dziecka i deszczu!



cdn


4 komentarze:

  1. Hej! Jak rozpalacie wnętrze "pochodni drwala"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się czyta opisy waszych wycieczek i zdjęcia też fajowe :)
    2009 to raczej 20.09(.1944) - dzień wyzwolenia jakichś ziem lokalnych (widać pełną datę i info dwa zdjęcia później)

    W tym roku pierwszy raz miałem przyjemność spędzać noc Kupały u znajomych pod Sztokholmem - ognisko było mizerne w porównaniu do łotewskich, za to pogoda fantastyczna.
    I niesamowicie dziwny, prawie niekończący się zachód słońca. Fajne przeżycie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha! No to mamy odpowiedz czemu ta tablica jednak wydawala nam sie stara! :D

      Usuń