wtorek, 16 stycznia 2018

Gdzieś na Dolnym Śląsku - pałacyki koło Dzierżoniowa

W pewien szary i pluchowaty dzien tegorocznej zimy wybralismy sie na wycieczke śladem opuszczonych palacyków w okolicach Dzierżoniowa.

Pierwszy takowy znajdujemy w Wilkowie Wielkim. Duzy, biały budynek obecnie chyba nie jest uzywany, ale niestety jest szczelnie pozamykany wiec w srodku obejrzec sie nie udało.


Część zabudowan przypalacowych jest zamieszkanych, inne sa puste i jedynie przypominają, ze niegdys byl tu wiekszy ruch.


W Kietlinie pałac jest odnowiony wiec robimy mu jedynie zdjecie z daleka - tak zeby załapal sie tez fajny stary napis!


Kolejny palac odwiedzamy w Dobroszowie. Połozony w sporym parku - oczywiscie opatrzonym tabliczkami “zakaz spacerowania”. Tak lało i pizgało wiatrem, ze nie chcialo mi sie juz obejsc palacu z drugiej strony. Coz, trzeba bedzie kiedys tu wrocic i znow troche "pospacerowac" w cieniu złowrogich tablic...


Nieopodal stoją tez inne mniej lub bardziej opuszczone zabudowania - dom z ciekawymi wykuszami.


I budka na kurzej stopce! Ciekawe do czego sluzyla? Byloby to ciekawe miejsce na nocleg!


Pałac w Nowiźnie jest chyba w remoncie, albo kiedys byl. Widac nowe dachy i rozne zgromadzone nieopodal cegły, dechy, worki.


Nieopodal Owiesna zatrzymujemy sie nad stawem na kibelek. Kabaczek od razu zaczyna zbierac patyki na ognisko. Jest bardzo niepocieszona gdy okazuje sie, ze poki co ogniska nie bedzie…


W Grodziszczu pałac jest juz w zupelnej ruinie, latem zapewne nawet go nie widac.


Jakas chyba dawna stodoła


W jednym z przypałacowych zabudowan, dwupietrowej kamienicy, nadal mieszka kilka osob. Mamy okazje sie z nimi zapoznac i uciąc bardzo sympatyczną pogawedke. Opowiadają o czasach swojego dziecinstwa gdy w palacu byly mieszkania a ogromna czereda okolicznej dzieciarni biegała po tutejszym parku.


Jest tu sporo jeziorek, kładek, a stare aleje drzew oplatają dzikie pnącza. Musimy tu kiedys wrocic na wiosne!


Na parkowym wzgorzu stoi wieza, ponoc dawna widokowa. Tu mamy jej zdjecie sprzed kilku lat, cykniete kiedys przypadkiem. Obecnie nie da sie juz wejsc na gore bez liny lub zdolnosci wspinaczkowych.


W Stoszowicach tylko rzut oka na pałac z daleka- szczelnie zapłotowany. Mozna by sie jakos przedzierac od drugiej strony, ale tam trzeba by sforsowac fosy. A fosy sa zimne i mokre wiec nam sie nie chcialo. Przynajmniej teraz… ;)


A na koniec Jaszkowa Górna i taki spory budynek przylegajacy do uzywanych zabudowan rolnego gospodarstwa.


Jakos nie mielismy dzis szczescia aby wejsc do ktoregos z budynkow. Albo taki rejon albo z racji na potoki wody wpływające za kołnierz wykazalismy sie zbyt mała cierpliwoscia w szukaniu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz