achuodov u
Zobaczylim. No piknie! No i? Niewiele z tego wynika, że widzimy. Bo fruwać nie umiemy...
Rozpoczyna się długie i mozolne chodzenie w kółko, próby obejścia skalnego urwiska, które zdaje się ciągnąć w nieskończoność. To nie ma sensu.. Wracamy po własnych śladach, by próbować tego samego w drugą stronę - z podobnym skutkiem. Tylko tym razem nie do końca udaje się powrót, bo wypluwa nas zupełnie gdzie indziej, gdzie nas jeszcze nie było. Jakim cudem? Czy podświadomość albo dobre duchy tych gór prowadziły nas we właściwe miejsce? :)
Tym sposobem zwracamy uwagę na dziwną szczelinę... A w środku jest coś jakby ... schody???
Nurkujemy więc w te skalne czeluście i coraz bardziej szczęka nam opada. Bo to coś wygląda na właściwą drogę do pożądanego przez nas miejsca. Ja pierdzielę! To jak jakaś gra komputerowa albo dziwny sen! Toż takie miejsca chyba nie mają prawa istnieć naprawdę!
Idziemy i idziemy...
Wszędzie wokół zwieszają się całe kiście korzeni. Drzewa za wszelką cenę próbują się wczepić w choć kawalątek ziemi czy piasku. Ma się dziwne wrażenie, że te korzenie nie są nieruchome, że one zachowują sie jak macki, które ciągle są w poszukiwaniu lepszej drogi. Jak wijące się węże... A może to tylko wiatr? Może to tylko przeciąg latający po szczelinie daje takie irracjonalne wrażenie?
Mamy też pewną teorię - może one (te korzenie) szukają alkoholu? Jak poczują, że wędrowiec coś wypił - to od razu się wsysają i piją krew z procentami! Dlatego potem te drzewa są takie pokrecone jakby tańczyły! ;)
Docieramy do miejsca, gdzie grunt wali się ostro w dół. Dosłownie pionowo. Droga szczeliną wśród skał nagle się kończy. Czy była to więc zła droga? Otóż nie... Tam jest.... DRABINA!!!!
Drabiną docieramy do korytarzyka, który kończy się małymi, drewnianymi drzwiczkami. Otwieramy je, przechodzimy na czworakach i nagle się okazuje, że znajdujemy się na górnej pryczy łóżka piętrowego w skalnej chatce!!!!!
To z lewej to te drzwiczki. Tam gdzie leży czerwony materac - to właśnie owo łóżko. A kabak siedzi już przed chatką, na balkoniku.
A tak to wygląda z chatki - nad łóżkiem po prawej stronie drzwiczki do tajnego korytarzyka. Widać nawet kawałek drabiny.
I jeszcze kilka ujęć wnętrza chaty. Jest ona bardzo malutka, więc cieżko zrobić zdjęcie. Trzeba by mieć jakieś rybie oko.
Ozdoby chatkowe wiszą sobie :)
Obiekt ma stałych mieszkańców. Bytuje tu kilka bardzo dorodnych pająków! :)
Przed chatką jest coś na kształt obszernego balkonika. No bo wyjścia stamtąd nie ma - no chyba że pionowo w dół. Wisi tam lina, acz wyglądająca bardziej jak sposób na wciąganie na górę drewna albo bagaży niż ludzi. No bo tymi szczelinami z drabinami to nie widze wnoszenia opału na ognisko czy dużych, rosochatych placaków.
Jest tu wiatka z wygodnymi siedziskami, miejsce ogniskowe, grillowa kratka - wszystko co potrzebne zbłąkanym wędrowcom! :)
Teren wokół trzeba solidnie wygrabić! :)
A tak się przedstawia samo wejście do chatki. Jak do ziemianki jakiś partyzantów!
Na skałach rosną tu drzewka. Większe i mniejsze.
Ryty skalne
Ryty drzewne. Dla korników to chyba taki wpisownik?
A odnośnie wpisownika ludzkiego - znajdujemy tu takowy, a jakże!
A to po jakiemu???
Nasze dzieła! :)
Wiemy, że tu gdzieś bardzo blisko jest jeszcze jedna taka skalna chatka. Tylko musimy ją znaleźć. Szukanie jak zwykle w tych rejonach jest bardzo malownicze i obarczone częstymi zjazdami na kuprze ;) Kształty i struktura tych skał nie przestają zachwycać!
Miejsce jest położone w tak wąskim przesmyku, że żadne zdjęcie nie odda prawidłowo atmosfery, bo jest tylko wycinkowe!
A tymczasem w środku - taka klimatyczna malutka izdebka.
Z lektury skalnych komiksów: sprawy nurtujące leśnych włóczęgów i miłośników dzikich biwaków. Takie życiowe!
Uroki leśnego życia. Właściwe użycie kotła zimą!
"A mówiłem, że coś za długo idziemy na te kempy!"
"Myślałem, że to puka do drzwi Jaro a to był niedźwiedź!"
Jak trampowie pokochali nowoczesne wynalazki techniczne ;)
"Czemu ciągniesz za sobą tą linę?" - "Bo gdy próbowałem pchać to sie nie udawało".
Ci młodzi noszą takie duże plecaki zamiast się uczyć od starszych...
Wyprawa w deszczu.
"O trampskie wesele! A ja już myślałem, że tu znów wtargnął Wermacht!"
"kurde, chciałem wyjechać z miasta, żeby odpocząć od telewizora, komputera i komórki. A to i tutaj? "Wróćmy więc do knajpy. To ma sens"
"Występowanie wilka, rysia i niedźwiedzia" - Słyszysz to? myślałem, że znak ma zniechęcić włóczęgów do spania w lesie.
"Kurde, lekarz kazał Ci nosić okulary, ale chyba nie tak?"
Elektryk w lesie.
Rejon występowania rysia, wilka i niedźwiedzia. "Bzdury, idziemy dalej"
Igrzyska olimpijskie ponoć wzorują się na trampach!
"No cóż, jestem cały i niepokonany, bo umówiłem się z niedźwiedziem, że za każdym razem, gdy się obudzi, dam mu wianek z dwóch puszek mięsa i rumu."
Coś chyba nie tak okazało się z tym żarciem ;)
"To są ruiny średniowiecznego zamku, ale nie będziemy tu spać. Z pewnością mieliby do nas pretensje, że to my, a nie husyci, go zburzyliśmy"
Jak widać nawet policjant lepszy od kapusia.
"Ostrzegałem cię, żebyś zostawił włóczęgę w spokoju. Jego argumenty są twardsze niż twoje paragrafy"
"Mam przeczucie, że powinniśmy nadać mu inne przezwisko, bo przezwisko "Baron" trochę mu za bardzo poszło do głowy".
Skalne biwakowiska a nowoczesność:
Próba przerobienia świata na makietę klocków Lego dotarła też na kempy?
Tramping wkracza w nowy wymiar popularności. Może lepiej wrócić do klejenia modeli?
Co robić w lesie jak wszystko jest zabronione?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz