środa, 29 marca 2017

Tam gdzie nie jeżdżą już pociagi... cz.5 (Wolimierz i inne)

Stacyjki, ktorym sie udalo. Ktore mimo znikniecia pociągów przetrwaly i odnalazły swoje drugie zycie. Do ktorych nadal mozna wejsc i schronic sie pod ich dachem.

Wolimierz- budynek dworca nieistniejacej juz od dawna linii kolejowej na Pogorzu Izerskim, jakies 20km na polnoc od Świeradowa na szczescie nie podzielil losow wiekszosci opuszczonych stacyjek- nie zawalil sie ani nie zostal ogrodzony wysokim plotem z tabliczkami "teren prywatny". Zasiedlili go artysci z teatru "Klinika Lalek"
Mozna tam zanocowac albo jak sie ma wiecej szczescia zalapac sie na jakas wieksza impreze. Trafiamy tam wczesna wiosną, w mokry piatkowy wieczor. Dosc dlugo krecimy sie tam i spowrotem na skrzyzowaniu drog w Pobiednej- nie wiedzac czy skrecac na Wolimierz czy moze wlasnie nalezy inaczej.. Wprawdzie juz kiedys tu przejezdzalam, ale za dnia- a teraz w kompletnych ciemnosciach cala okolica wyglada zupelnie inaczej. W koncu odnajdujemy wyboista droge z kostki- gdzie ciemnosci staja sie jeszcze bardziej namacalne :) Z mroku wylania sie zarys budynku stacyjki, a z kazdego kąta przygladaja nam sie gęby roznych dziwacznych zjaw- rzezb, masek, powykręcanych gałęzi. Miejscami klimaty mocno psychodeliczne :)

W miejscu dawnych peronow i torowisk rozłozyl sie składzik najrozniejszych konstrukcji, rowerow mutantów oraz innych pojazdów i maszyn jak z jakiegos dziwnego snu...

Wita nas mily gospodarz, ale nie ma czasu zbyt dlugo pogadac bo stacyjkowi mieszkancy musza dzis cos zalatwic, wyjezdzaja i wroca pozno.. Mamy sie czuc jak u siebie, korzystac z czego mamy ochote no i zostajemy sami. W kilkunastu pomieszczeniach tylko my, dwa psy i dziwnie chrumkajacy kot. Czy to normalne, ze w kocie caly czas cos piszczy i jakby sie przelewa? Oprocz naszej piątki zywych istot są tu jeszcze rozniste postacie, zaklęte w drewnie, glinie i metalu, ktore w pólmroku pomieszczeń zdaje sie, ze wodzą za nami oczami..

Ogolnie stacyjka robi wrazenie skrzyzowania chatki studenckiej z dawnych lat, jakiegos skłotu i prywatnego mieszkania ludzi o ciekawych osobowosciach. Wieczor mija nam na zagladaniu w rozne kąty i probach spozycia wytrawnej kadarki. Drugiemu zadaniu nie podołalismy- ostatecznie kadarka ląduje w zlewie- jej smak kojarzyl sie jedynie z lekko nadplesnialymi kiszonymi ogorkami. Jakos dosc wczesnie padamy spac...

Szkoda, ze tym razem nie udalo sie zalapac na zadna impreze- a z tego co opowiadali gospodarze - niektore sa tego warte :) Np. ten festiwal harmoszki brzmi bardzo obiecujaco!! znaleziony filmik

Zapewne tam jeszcze wrocimy!




Sława (lubuskie). Torowisko juz zdjete, czesc budynkow pelni funkcje prywatnych mieszkan...
A na stacyjce powstala tematyczna knajpa. Akurat mielismy pecha i nie bylismy w godzinach otwarcia. Ciekawe czy w srodku urzadzona jest w klimacie kolejowym, czy sa jakies stare rekwizyty swiadczace o historii tego miejsca?


Stacyjka Wilczyce na trasie Złotoryja- Świerzawa. Obecnie knajpa orientalna. W srodku zdecydowanie klimat niestacyjny ale przynajmniej dalej sluzy ludziom. I zmierzajac ku kaczawskim pagórom mozna wciagnac troche smacznego i niedrogiego żarcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz