Włócząc się po wieczornych ulicach miasta zaglądamy w okolice kościoła.
Kościół jest otwarty, właśnie się zakończyło jakieś nabożeństwo. Zwraca uwagę jeden ścienny malunek przy ołtarzu. Początkowo myśleliśmy to są akcenty lokalne i dymiące kominy przędzalni Odra w czasach swojej świetności ;)
Bożonarodzeniowa szopka jest tutaj taka dość nowoczesna! Mają pociąg i angielskie napisy...
Na ławeczce można się przysiąść do takowego kolesia.
W pobliskim parku wpadamy też na cmentarz żydowski tzn. sugestię, że tam kiedyś był...
Ponoć niegdyś Nowa Sól była zagłębiem spelun - knajp w odpowiednich klimatach miało tam być kilkanaście. Stopniowo jednak wszystkie zniknęły z krajobrazu lub przekształciły się nie do poznania. Zachowała się tylko jedna zwana przez miejscowych "Światełko". Ponoć zapalano na niej zielone światło, gdy było piwo i czerwone jak nie było. Myśmy przyszli akurat za wcześnie, gdy nie była jeszcze otwarta - acz wszystko wskazuje, że wieczorami działa i ma się dobrze.
Do magla już nie pójdziemy...
Chodnik z trylinki zawsze cieszy oko :)
Artystyczne ozdobienie balkonu.
I zakładu wulkanizacyjnego.
Struktury lodu.
Przykolejowa konstrukcja.
A to było nasze miejsce noclegowe na dwa dni. Bardzo sympatyczny hotelik w klimatach bubowych.
Od ulicy:
Od podwórka:
Widoczki z dacho-balkonu:
Któregoś dnia mamy okazję trafić na imprezę uliczną o charakterze religijnym - procesja z okazji święta 3 króli. Jakoś nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą formą obchodzenia owego święta. Część ulic jest zamknięta, jedzie bus z megafonem grającym kolędy, a za nim idzie pochód ludzi, w dużej części poprzebieranych - w koronach na głowach. Ni to jasełka, ni to kolędnicy? Chwilę więc sobie pośpiewaliśmy kolędy i powędrowaliśmy ulicami z owym korowodem.
Orszak rozpoczynają sztandary i duża, ozdobna gwiazda.
Potem kroczą królowie odziani najbardziej bogato.
Potem cała reszta jedynie w koronokształtnych nakryciach głowy. Niektóre po prostu wycięte z kartonu - inne bardzo fantazyjne! :)
Są też diabły i anioły!
Bardzo lubię wszelakie przebieranki, więc ubolewam, że nie wiedziałam o tym wcześniej - coby też sobie skombinować jakąś korone albo chociaż zabrać na wyjazd czapkę z rogami zamiast z daszkiem...
Dalej natrafiamy na bardzo ciekawy pomnik - znajdujący się przy szkole odlewniczej i zakładach metalurgicznych.
Ścienny orzełek sprawia wrażenie jakby przykręcony w miejsce czegoś innego?
Podążając na północ mijamy szklarnie. O dziwo nie hodują tu ani pomidorów ani melonów, ale samochodowe zderzaki! Jak widać plony w tym sezonie są całkiem pokaźne!
Plastikowa wyścigówka trafiła na złom.
Na trójstyku
Ciekawy ten trójstyk. Byłem tam niedaleko, ale nie zauważyłem
OdpowiedzUsuń