Na obrzeżach wioski Hrobcice zaglądamy w pewne niecodzienne miejsce. To coś na kształt ni to ścieżki dydaktycznej, ni to placu zabaw. Atmosfera jest tutaj dosyć nietypowa, a człowiek wciąż czuje się obserwowany. Może miejsce nie jest aż tak spektakularne jak bajkowy zakątek z Siergiejewki na czarnomorskim wybrzeżu, ale również nie można mu odmówić uroku. Wrażenie potęguje fakt, że jest tu pusto - tylko my i lokalne postacie. Niebo spowijają czarne, szybko sunące chmury. Leje... Jakiś dziwny ptak drze się w koronach drzew. Ale nie widzimy go. Widzimy za to oczy. Dużo oczu. Wszystkie wbite w nas. No bo w kogo? Tylko my tu jesteśmy w tą zdechłą pogodę...
Są też gęby wyłaniające się nie z drzew, ale prosto z ziemi.
Tu mamy pewne wątpliwości czy niedźwiedź planuje zaatakować dziewczynkę czy może na odwrót? Obojgu z oczu patrzy jakoś nieszczególnie...
Ten pan wygląda jakby chciał coś do nas zagadać. Ma się wrażenie, że zaraz podciągnie gacie, a jego pełna wyrazu, zmarszczona twarz odwróci się w naszą stronę... Zwijamy się więc stąd biegusiem - i tak po czesku nic nie zrozumiemy ;)
Był kiedyś taki dowcip:
" - Czemu krasnoludki jak idą przez las to zawsze się śmieją?
- Bo je mech w jaja łaskocze!"
Nie wiem czemu jakoś akurat teraz mi się przypomniał ;)
Króliki się nie śmieją. Sprawiają wrażenie niezwykle zdumionych albo jednocześnie przerażonych. Oczy im wychodzą z orbit.
Ciekawe co tu mieszka? Może te Smerfy?
Biedronka. Nie wiem co po niej przejechało, ale zrobiło to dosyć skutecznie.
Królewny ponoć często są zaklęte w żaby. A babuszki w dżdżownice.
Domek dla dzieci. Do zabawy. Tylko czy każde odważy się wejść?
Przechodzimy w sektor zwierząt gospodarskich. Są takie nieco... pofragmentowane?
Prosięciu brakuje nie tylko ogonka i kawałka ucha. Również grzbietu. Prześwitują jakieś wnętrzności...
Wewnątrz prosiaka jest... kot! I teraz pytanie? Czy to świania zjadła kota? Czy może właśnie nie - tylko to kot wygryzł świnie?
Jedno jest pewne - ta krowa chce zjeść nas!
Z konia pozostała tylko głowa - co zupełnie nie przeszkadza bocianom w gniazdowaniu.
A z tego pnia coś wyrosło. Nie jest to gałąź, nie jest to huba... Jest to coś zgoła innego...
Nie zapominajmy, że jesteśmy na placu zabaw! Mamy więc zjeżdżalnię! Ta wygląda na taką nie byle jaką! Chyba można się tu konkretnie rozpędzić! I jeszcze zakręt na końcu! Kabak nam nie wybaczy, że wybraliśmy się w takie miejsce bez niej!
A horyzont zamykają dymiące kominy wśród sinych, deszczowych chmur...
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz