środa, 23 grudnia 2020

Wrześniowa włóczęga cz.19 - Hel, dalmierz (2020)

Jednym z fragmentów helskich fortyfikacji, który najbardziej przypadł nam do gustu, jest dalmierz. To również fajne miejsce widokowe, a co najważniejsze - może służyć jako karuzela! :) Rozkręcić mechanizm jest całkiem łatwo, ale zatrzymać - nie ma opcji! :) Trzeba wysiedzieć do końca, aż dalmierz sam postanowi, że koniec zabawy! Jest moc!!!! Jedyne miejsce, jakie mi się z tym kojarzy, to dawna chyrowska karuzela w rynku, która pozostała po wesołym miasteczku (a pisałam o niej kiedyś w TEJ RELACJI




No to ziuuuuuu!!!!! Tu by się filmik przydał, zdjęcia nie oddadzą klimatu okoliczności i magii chwili! :) Na zdjęciach nie ma zgrzytu mechanizmu, wiatru szumiącego wokół, odgłosu przecinanego powietrza, radosnego kwiku kabaka czy zapachu starego metalu, rdzy i smaru! No dobra... zapachu na filmie również by nie bylo ;)




Spędzamy w tym miejscu chyba ze 2 godziny! Bo i na morze można zerknąć jak szumi sobie tam w dole, i wyłożyć się na konstrukcji gapiąc w chmury, i zaciągnąć się zapachem sosnowego lasu, i drugie śniadanie zdegustować, i po raz kolejny skorzystać z funkcji “wesołe miasteczko” :)



Włazimy też do pobliskich podziemnych czeluści.


Tuneliki, drabiny, pancerne drzwi…









Mamy towarzystwo!



Tu chyba ktoś sobie wyczaił fajne miejsce na biwak. I jest spora szansa, że wróci tu dziś wieczorem. Leżą rzeczy, których zazwyczaj nie zostawia się na długo. Kabak stwierdza, że może jednak nie wróci bo go wilki zjadły! ;) Na potwierdzenie znajduje nawet kość! Moim zdaniem ta kość jest z kurczaka, ale kto wie!! ;)


A tu mamy okazję obejrzeć od spodu mechanizm naszej “karuzeli”!




Tak… Nie ma nic lepszego jak las usiany ciekawym betonem! :)




Ruszamy na dalsze poszukiwania nadmorskich przygód!


cdn


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz