poniedziałek, 20 lipca 2020

"Ściana Zachodnia" cz.7 - Goruńsko, Chycina (2020)

Kolejną wioską na naszej drodze jest Goruńsko. Gdzieś w chaszczach do niej przytykających ma się czaić mauzoleum - ruiny starego grobowca. Zatem wyruszamy na poszukiwania. W naszą stronę wiją się piaszczyste, wygrzane drogi.




Słońce przyjemnie praży w pyski, za drewnianymi, falistymi płotami pasą się konie i gęsi. Niesie się też okolicą gdakanie kur - acz tych obecność zaznacza się jedynie w formie dźwiękowej. Może nie lubią upału i chronią się gdzieś w cieniu albo w budynkach?

W tym roku jest niesamowity urodzaj na maki! Im dalej jedziemy - tym bardziej czerwone są pobocza mijanych dróg!



Niektóre okazy są dosyć gigantyczne!


Zabudowa wioski sugeruje przeszłość przemysłową i pałacową. A i w nowszych budynkach nie brakuje kominów o ciekawych kształtach.







Część kominów nie pełni już swoich podstawowych, dymiących funkcji - jednak nie można ich określić jako w pełni opuszczone. Bo są zamieszkane, a ich przeznaczenie po prostu przeszło drobne modyfikacje :)


W końcu znajdujemy i poszukiwany grobowiec. Miejsce cieniste, drzewa jak zwykle w takich miejscach zjada bluszcz...





Każdy miłośnik starych napisów znajdzie tu coś dla siebie.



Dawnych mieszkańców już chyba tu nie ma… Wygląda na to, że rozpłynęli się w odmętach dziejów… Choć są to tylko nasze domysły z poziomu górnego, wspomagane odrobinę latarką. Nie schodzimy na przeszpiegi w ziejącą czernią i stęchlizną otchłań… Klimaty na wierzchu nas w pełni satysfakcjonują ;)


Odnalezione mauzoleum jest położone na malowniczej górce, a wokół roztaczają się widoki na ceglaną zabudowę okolicy, strzeliste wieże dalekich kościołów czy szumiące łany zbóż…





Do wioski wracamy inną drogą. Mniej piaszczystą, ale również miło meandrującą, dla odmiany wśród drzew starej alei, zapewne pamiętającej jeszcze klimaty pałacowe.


Jedno z drzew ma wielką dziuplę. I zostaje ona szybko zasiedlona! Ja też bym tam wlazła, ale wielka dziupla jest jednak za mała na tłustą bubę ;)

Zamieszkała dziupla z zewnątrz…


Z wewnątrz prezentuje się chyba jeszcze ciekawiej. Dziura sięga chyba ze 4 metry w górę!


Na dwa kolejne noclegi zawijamy nad jezioro Chycina. Jest tu coś na kształt pola namiotowego, ale póki co bywają tu tylko szopy! No właśnie! Tych skubańców się ponoć w zachodniej Polsce namnożyło i wyżerają wszystko co się da! Nie gardzą też śmieciami czy resztkami z garnka. Zostawiłam w wiacie przypalony garnek, poszłam na 15 minut nad jezioro. Wracając błysnęły mi oczka na stole a garnek był wylizany i wyczyszczony do dna! Zero przypalenizny! Dziękuje panie szopie za pomoc! Toż czyściłabym to godzinę! :)

O owych delikwentach wisi tu nawet kartka na słupie! Wreszcie nie jakieś pierdzielenie o wirusie a rzetelna informacja o realnych zagrożeniach! :)


Mięciutkie poszycie chrupie pod stopami. Mieszanina traw, mchów i borówek. No i szyszek! To one mają swój największy udział w “chrupaniu”.






Pierwsze ognisko rozpalamy w znalezionym w lesie grillu. Fajnie, że ktoś go tu zostawił!



Nad jezioro schodzi się po drabinie z korzeni. Rosną tu piękne 4 sosny. Chyba niesamowicie stare! Troche zmartwiło nas, że 3 z nich mają namalowane sprejem krzyżyki… Kurde… Mam nadzieję, że nie planują ich wyciąć! To cała ozdoba tutejszej “plaży”!


Pomościk…


I nadrzewna huśtawka!




W drugi wieczór odkrywamy fajne miejsce ogniskowe nad wodą. Znaleziony grill więc porzucamy, umieszczając tam gdzie stał, oparty o drzewo. Niech dalej służy potomności i innym zbłąkanym wędrowcom!



cdn


2 komentarze:

  1. Po dawnych "lokatorach"grobowca pozostała ziejąca czernią dziura.W latach 70.ubiegłego wieku jacyś wandale wyjęli zmumifikowane ciało kobiety i ustawili pod jednym z dębów cmentarnej alei.Stosowne służby uprzątnęły zwłoki.To smutne,że nie potrafimy uszanować niczego,większość zniszczeń obserwowanych w obecnym stanie grobowca nie jest spowodowana "zębem"czasu a zębami "cmentarnych hien",czas tylko dopełnił dzieła zniszczenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O masakra z tymi hienami cmentarnymi :( W jednej z dolnoslaskich wiosek to slyszelismy taka historie, ze wyciagneli z grobowca mumie zakonnika, ubrali w dres i posadzili na przystanku na ławce. A potem mieli beke, ze kazdy jak widzi mumie to ucieka z przystanku. A w innej to ponoc wykopane zwłoki ciagneli za motocyklem za noge. Nie miesci mi sie w glowie w ogole, ze ludzie mogą wymyśleć takie "zabawy" :(

      Usuń