Jest w Bytomiu taka dzielnica co się zwie Łagiewniki. Jakoś tak się złożyło, że nigdy tam nie byłam, nawet przejazdem. Szczerze mówiąc to niewiele o niej słyszałam. Moja biała plama na bytomskiej mapie… Do dzisiaj! Bo dzisiaj właśnie suniemy ku Łagiewnikom. Uderzamy w te strony z Karoliną, jej dzielnym autkiem, które świetnie się maskuje we wszelakich zapomnianych zaułkach niezależnie od sławy, jaka je otacza.
Na sam początek zaglądamy na cmentarz. Ale nie taki zwykły cmentarz tylko taki… leśny. Nie chowano tu bogatych i wpływowych obywateli, którzy by prześcigali się kto ma wypaśniejszy grobowiec i nawet zza światów chcieli, aby sąsiad z parceli obok pokichał się z zazdrości… Nie, nie te klimaty.. Grzebano tu niegdyś ofiary epidemii cholery czy tyfusu, biedaków albo znalezione gdzieś przypadkiem i niezidentyfikowane ciała, za których pochówek nikt nie chciał sypnąć monetą. Trafili tu też zmarli jeńcy pracujący w kopalni “Łagiewniki”. Ot taka zbieranina gdzieś z peryferii społeczeństwa, których nawet po śmierci nie chcieli widzieć w reprezentacyjnych częściach miasta. Dziś spoczywają sobie w zapomnieniu wśród buszu zieloności. Takiego buszu, że ja kurcze nie wiem czy w ogóle znajdziemy to miejsce???
W końcu się udaje je odszukać. Nagrobek zachowany z napisami jest tylko jeden.
Namierzamy też dwa inne, ale już bez śladu liter do odczytania.
Obok jest też cmentarz wojenny.
No a potem suniemy dalej i wjeżdżamy między łagiewnickie familoki. Porzucamy auto i zaczynamy piesze zwiedzanie gdzieś w rejonie ulicy Cyryla i Metodego. Tyle wiem. Potem to mi sie już jak zwykle pokiełbasi gdzie jestem. Nie mam zbyt dobrej orientacji w miejskiej dżungli ;) Raczej łażę jak dziecko we mgle, po trzeciej przecznicy już kompletnie nie wiedząc, gdzie zawędrowałam. Zwłaszcza na takich chaotycznych wycieczkach, gdzie człowiek biegnie w stronę losowo wybranej bramy, która go zauroczyła, a w czasie biegu nagle zakręca w stronę przeciwną - bo coś innego przykuło uwagę akurat bardziej. Więc z góry przepraszam za brak dokładniejszych informacji i namiarów na sfotografowane obiekty. Po prostu tyle zostało w pamięci - że gdzieś w Łagiewnikach ;)
Nie lubię zamkniętych bram. Wkurzają mnie i gdy na nie trafiam mam ochotę zawyć jak ranny wilk. Ale ta - i w swoim zamknięciu daję radę. Ładne rzeźbienia. Jej jednej wybaczam, że nie ustępuje pod naporem na klamkę.
A ta brama to ma jakiś dziwny kształt! Strasznie wąska i do tego wysoka!
A to wielka miłość Karoliny - strzałki LSR (LuftSchutzRäume). Są to strzałki wskazujące drogę do schronów. Ile ona już tego znalazła! Coś niesamowitego! Dużo strzałek TUTAJ
Wcześniej to ja w ogóle nie wiedziałam, że takie coś istnieje!
Włócząc się uliczkami, często jesteśmy pod czujnym okiem okiennych babuszek. Takich co to podparte na poduszce działają dużo sprawniej i bardziej konsekwentnie niż jakikolwiek miejski monitoring ;) Ale tu nie babuszka nas obserwuje. To okno należy do ośmiu łap!
Taki jakiś dziwny budyneczek. Niski, bez okien… pancerne drzwi… Ki czort?? Cegła łączona z żółtym nieregularnym kamieniem…
A tu doklejona, wisząca weranda!
Niby jedna, ciągła ściana kamienicy, a jakaś taka kanciasto nieregularna!
Bujny, zielony ogródek. Widać ktoś go bardzo lubi i wkłada w niego kupę pracy i serca! Miło się patrzy na takie miejsca! (mimo że pod słońce, zmuszające do maksymalnego mrużenia oczu - a i aparat się poddał ;)
Sympatyczny ozdobnik napotkany gdziesik na elewacji.
Od zewnątrz niby taki zwykły rząd budynków.. Nic nie przykuwa większej uwagi…
Natomiast od podwórka.. rzucają się w oczy niesamowite balkony! Jak doklejone do kamienicy kolorowe, drewniane pudełka! Pierwszy raz chyba widzę taka kamienicę. Ten rodzaj balkoników raczej kojarzy mi się z blokami z wielkiej płyty! Pozornie to wszystko tutaj wydaje się zadbane i w dobrym stanie. Jednak pogawędka z kilkoma miejscowymi osobami wyprowadza nas z błędu… Wszystko się sypie… Stąd prowizoryczne osłony wejść do klatek schodowych, stąd siatki pod dachem, aby na balkony nie leciał grad kamyków… Ponoć klasyka - szkody górnicze… Nic nie poradzisz na “teren czynny sejsmicznie” - siła wyższa…
Wnętrza klatek prezentują się miło - wycinane schody, stare tabliczki znamionowe a i nowe kolorowe obrazki ścienne tworzą przytulny wygląd!
Jest i w rejonie krzyż pokutny!
Na jednym z podwórek suszy się coś dziwnego. Takie długie, szmaciane, wypchane czymś rury…
Niewielki sklepik meblowy zabity na głucho…
Krajobraz z tygryskiem…
Krajobraz z torowiskiem...
Czerwone schody - nieczęsty widok!
Gdzieś w kolejnych bramach…
Tu największą uwagę przykuwa deseń tej górnej rury. Czemu toto takie powyginane?
Boczna, pylista uliczka…
Cudny zielony zakątek! Widać, że mieszka tu jakaś bratnia dusza kochająca rośliny!
Na początku myślałam, że ta rura - to rynna… Ale ona wchodzi w mur - i znika…
Chyba resztki jakiegoś starego napisu.
Zakątek biesiadny w cieniu rozłożystych drzew..
Jedno z bardzo przestronnych wewnętrznych podwórek..
Wychowana na blokowisku raczej przywykłam, że garaże występują stadami - tu rozrzucone są one bezładnie, w miejscach losowych. I każdy jest inny - rozmaitość formy cieszy oko!
Nie wiem czy zakład wciąż działa… ale tabliczka chyba taka z dawnych lat się zachowała…
W krainie ceglanych murów… Kamienice płynnie przechodzą w ogrodzenia!
W kilku miejscach można wypatrzeć malwy!
Co to za sztaby przy podłodze? Po co one? W tej jednej bramie są takowe…
Był sobie niegdyś bar… Musiał być klimatyczny! :)
Tak to mija nam dzień... Snujemy się tu i tam... Wędrujemy sobie uliczkami… a raczej kręcimy się jak g… w przerębli ;) Miejscowi więc często przyglądają się nam badawczo, wzrokiem jakim się mierzy osoby niespełna rozumu ;)
> Co to za sztaby przy podłodze? Po co one? W tej jednej bramie są takowe…
OdpowiedzUsuńUrządzenie bramowe. Wskazuje maksymalną szerokość, która nie spowoduje uszkodzenia elementów zwężających wewnątrz bramy. Jeśli nie zmieścisz się w urządzenie bramowe, to dalej również się nie zmieścisz, bo zahaczysz np. o ten wystający stopień.
O dzieki za info! Bo bardzo mnie to frapowalo - po co zwężac brame? A to celowo!
UsuńTen jedyny nagrobek jaki udało ci się znaleźćz niemieckim napisem "spoczywaj w pokoju, kochany aniołku", to grób Idy Hora, która zmarła w wieku zaledwie 5 m-cy, jest juz tam ponad 150 lat (zmarła 30 marca 1874 - dane z księgi pochówków) są ślady, że nadal ktoś tam przychodzi i pamięta
OdpowiedzUsuńAle chyba rzadko ktos tam bywa! Busz taki, ze bez maczety ciezko!
UsuńUwielbiam te schody wycinane we wzorki. Jak widzę to wielka jest różnorodność tych ornamentów. Od prostych kilku dziurek po wzory tworzące kwiaty i liście. Cieszy mnie tez widok dawno nie widzianych okien pomalowanych na czerwono. Zawsze beda mi się kojarzyć z podróżą pociągiem i wjazdem do Katowic. Jakby mówiły: Witamy na Śląsku!
OdpowiedzUsuńMam w planie zrobic tez taka zbiorczą relacje o schodach - wszystkie wycinanki będa zebrane do kupy! :)
Usuń