niedziela, 5 stycznia 2020

Ukraina (2019) cz.3 - nad Dniestrowskim Limanem (Roksolany, Owidopol)








Pierwszy raz ze slowem “liman” spotkałam się czytając “Ogniem i mieczem” - “a potem już hen, ku limanom i morzu, step i step, w dwie rzeki jakby w ramę ujęty.” Już wtedy to słowo wydawało mi się jakieś pełne magii i tajemniczości. Może dlatego, że w Polsce limany nie występują? I było to coś nieznanego i odległego? Może dlatego, że ze słowem “liman” nieodłącznie wiąże się słowo “mierzeja”? A właśnie wszelakie przeplatające się wodno - lądowe klimaty, zawsze darzyłam ogromną sympatią? Liman według definicji z encyklopedii: “płytki, słony zbiornik wodny, powstały w wyniku zatopienia przez wody morskie wylotu nadbrzeżnego jaru i odcięcia go od morza mierzeją. Limany są formą charakterystyczną dla wybrzeża Morza Czarnego, zwłaszcza dla okolic Odessy, gdzie do morza uchodzą przez limany liczne rzeki.” Jak tu nie pokochać limanów??

No i dzisiaj właśnie wokół jednego z limanów trochę pojeździmy! A dokładnie chodzi o Liman Dniestrowski.

Najpierw nad wodę postanawiamy zajrzeć w okolicy wioski Roksolany. Brzeg stanowią tu bardzo malownicze klify!





Jakoś nie możemy znaleźć drogi zjazdowej na dół, więc zostawiamy busia na skraju pola uprawnego i schodzimy w dół betonowym kanałem. Kanał jest pusty i chyba dosyć nowy - w betonie jest wyryta data 2.08.2019


Tuptamy sobie wzdłuż żółto - pomarańczowych, gliniastych piramid.









Lokalna plaża.



Nad wodą pożeramy melona, którego wozimy już kilka dni i jest nieco przejrzały.


Spacer kończymy przedwcześnie, bo grzmi i idą chmury barwy dość ciemnej, a myśmy się skupili na zabraniu oprzyrządowania do obróbki melona, a od deszczu nic nie zabraliśmy.



Burzy jednak nie ma. Chmury się rozpływają i znów wyłazi słońce. Kolejnego zjazdu nad wodę szukamy za Owidopolem, gdzieś pomiędzy zabudowaniami dawnych kołchozów.


Brzeg tu jest wyjatkowo niski, a satelitarne mapy pokazują na nim jakieś zgrupowanie ruin. Czego to ruiny? To właśnie chcemy sprawdzić!

Mniej lub bardziej wyboiste drogi prowadzą ostro w dół.



Solidność betonowych płyt sugeruje, że miejsce było niegdyś bardziej używane niż teraz.




Napotkany rybak mówi, że to dawna baza pionierów, a teraz głownie służy pantballowcom. Hmm.. znajdujemy kulki z farbą, ale tylko dwie. Za to wszędzie wala się dużo łusek po różnej amunicji. Śladów farby na murach również brak.

Ruiny są już niezadaszone, zostały praktycznie same ściany...




Miejsce rokuje biwakowo, acz z limanami jest jeden problem. Limany zazwyczaj są dosyć brudne i kolor/konsystencja wody niekoniecznie zachęca do kąpieli.

Brzeg mają tu umocniony betonem ze śrubami.


Za wodą widać portowe zabudowania Biłgorodu Dnistrowskiego.


A także solidne mury twierdzy Akerman.


Jakaś wioska w oddali, przycupnięta na skraju urwiska...



cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz