poniedziałek, 10 grudnia 2018

Zaułkami Bytomia cz.9 - Śladami wąskotorówki








Jadąc bytomską kolejką wąskotorową rzuciło mi sie w oczy wiele ciekawych miejsc. Jednak wagoniki zapychały na tyle szybko, ze wiele razy nie było czasu sie przyjrzec i na spokojnie pokontemplowac mijane atrakcje. Zatem wyruszam ich śladem w ramach wycieczek rowerowych.

Tory kolejki a nad nimi wiadukt gigant. To ten prowadzacy z Karbia w strone centrum. Tysiące razy przemierzałam go autobusami czy samochodem, pieszo czy rowerem - ale “górą”. Dzis pierwszy raz mam okazje pogapic sie na niego “od spodu”. Zresztą - to nie tylko z powodu kolejki. W tym roku zamkneli chodniki na wiadukcie, wiec ruch pieszo-rowerowy jest zmuszony biec “dołem”.



Tu sie mozna powspinac na filary ;)


Kawałek dalej wąskotorówka przebiega pod wygiętą rurą. Jest to ulubione miejsce biesiad różnych “dżentelmenów szczęśliwie posiadających nadmiar wolnego czasu”.


Tory kolejki przejezdzaja tez pod szeregiem innych, pomniejszych wiadukcików.


Wszedzie malowniczo zwiesza sie roślinnosc. Wzdłuz torów idzie tez bardzo wąski chodnik. Miejscami odgrodzony metalowymi barierkami.


A gdzieniegdzie dla barierek znaleziono juz inne zastosowanie ;)


Dalej na chwile opuszczam tory i mkne sobie zapomnianym asfaltem pożeranym przez krzaki wszelakie, a wokół roztacza sie zapach jasminu! Próbuje odnaleźć dawną droge - tą, którą jezdzilo sie do centrum zanim zbudowali wiadukt. Niestety nie moge jej znaleźć. Chyba juz jej nie ma... Zostały tylko jakies fragmenty...


Tak trafiam na opuszczony stadion GKS "Czarni". Fajne miejsce aby sobie zrobic przerwe i wciągnąć kanapke. Od teraz to bedzie moje dyżurne miejsce dla takich celów. Wygrzane słoncem, zarośniete, betonowe trybuny :)



Naprzeciw widać, ze nie tylko ja lubie sobie tu pobiesiadowac!


To samo miejsce w czas jesiennej sjesty.



Mijam stacyjke Bytom Karb Wąskotorowy, miejsce na tyle ciekawe, ze bedzie o nim osobna relacja! :)

Wokół sympatyczne stare domy, komórki, składziki, otoczone kwiatami, ogródkami. Bujnej zieleni tu nie brakuje. Od razu jakos tak swojsko i sympatycznie!



Jeden z moich ulubionych bloków, nieco inny od pozostalych wokół. I który sie póki co oparł modzie na obijanie styropianem i malowanie w majtkowe róże..



Płoty ze wszystkiego co pod ręką u nas tez są! Wprawdzie nie tak malownicze jak w Armenii, ale zawsze coś.


Pod jednym z garaży przysiadł taki oto jegomość.


Ponoc jeszcze całkiem niedawno miał obie nóżki i łańcuch na szyi. Napotkany dziadek twierdzi, ze wiele osób sie zastanawiało, czy w srodku nie są ukryte zwłoki ;) Moze dlatego jedna noga zagineła? Bo ktos sprawdzał? ;)


Po torach biegają nieraz kury. Niestety nie udało mi sie ich złapać na zdjęciu. Zanim wyjełam aparat - zwiały i są w lewej części zdjecia przy krzakach...


Sunąc dalej wzdłuż torów dojeżdzam w rejon ulicy Składowej. Dawno juz nie bylam w tych rejonach - chyba z 7 lat. Od wielu osob słyszałam, ze powstało tutaj osiedle baraków socjalnych dla osób nie płacących za mieszkania, dla ludzi z zawalonych kamienic itp. Jakie były zasady selekcji mieszkańcow - że część z nich trafiała do normalnych mieszkań socjalnych w blokach czy kamienicach, a inni do tych puszek z kartonu i blachy? Tego chyba nie wie nikt. Mam okazje pogadac z jedną babcia. Spotykam ją gdy wygrzewa sie przy torach na typowo domowym fotelu. Mieszka w pudełku od 6 lat, ma “mieszkanko” 15 metrów kwadratowych. Początkowo chce mnie zaprosic na herbate, ale szybko zmienia zdanie. Twierdzi, ze “nie jest w stanie mi tam zapewnic bezpieczenstwa”. Bo ponoc wlasnie to jest najwiekszą wadą bytomskich kontenerowców. Juz nawet nie cieknące sufity, kałuże na podłogach, szczury, czy pokryte lodem zimą ściany. Najgorsi są sąsiedzi. Babcia juz kilkakrotnie została pobita i okradziona z ciepłych ubrań. Kilka razy ktoś w pijackim amoku wszedł do niej do pokoju przez ściane. Taka i ściana, ze “z kopa” leci… Całonocne wrzaski, pożar w kiblu.. (kibelki nie są przy mieszkaniach ale w osobnym ciągu kontenerów). Babcia troche narzeka na zły los, ale jednocześnie co chwile powtarza, ze codziennie sie modli za bytomskie władze, ze postawiły te baraki. Bo wielu ludzi żyje na ulicach, na dworcach, w kanałach - a jej jednak sie udało uniknąc bezdomności. Ma swoja klitke, ma adres. O czym marzy? O pokoiku z piecem w kamienicy. I spokojnych sąsiadach w jej wieku. Aby można sobie codziennie siadac z nimi na ławeczce. Żegnam sie z babcią. Jade obejrzec te “bytomskie fawele”, ale pomna na babcine (i innych) opowieści staram sie trzymac dystans ;)

Z odległości wyglądają całkiem porządnie, nigdy bym nie powiedziała, ze to przecieka jak sito... Albo wiec babcia dramatyzuje - albo pozory bardzo mylą...

Ciekawe jakie tam jest ogrzewanie bo kominy na dachu wystepują jakos... nieregularnie...





Widac, że mieszkanka mają tu bardzo malutkie, bo sporo sprzetów wyłazi na zewnatrz, na balkony. Mimo unifikacji w budowie - kazdy balkon jest inny i jest na czym zawiesic oko.



A mi sie wydawało, ze z Szombierek mieliśmy elektrociepłownie tuż za oknem ;)


Jedno jest pewne, ze kręci sie wokół sporo dziwnych ludzi. Jakiś facet o dwóch nosach coś do mnie woła, ale nie wydaje mi sie zbyt przyjazny. To są plusy zwiedzania na rowerze - dwa obroty pedałow i facet znika z pola widzenia.

Jakis młody chłopaczek pali przy kontenerach ognisko - z reklamówek z Biedronki. Chyba musi go cieszyc ten czarny, gryzący w oczy dym. Bo przeciez takie reklamówki mogą sie do czegos jeszcze przydac? A jak są podarte to mozna je po prostu wyrzucic...


I jeszcze to samo miejsce porą jesienną.



Przed barakami była zrobiona naprędce kapliczka. Jakis stolik, troche desek, świete obrazy i dużo ziół. Stała grupka ludzi, modliła sie i śpiewała pieśni pobożne. Przewodziła temu zgromadzeniu zakonnica, ktora nadawała ton wydarzeniu i intonowała pieśni. Dłuższą chwile przyglądałam sie temu zjawisku. Dudniące z jednego z kontenerów dicho.. Przemykajacy za domami pociąg, trąbiący “uuuuuu”, śmigające Składową auta, szum spadających z drzew liści, a tu jakies maryjne pieśni i różaniec. A w tle ogromne kominy zamykajace horyzont, tak blisko jak na wyciągniecie ręki...

Zapoznanej latem babci, tej z fotela przy torach, niestety nie widze przy kapliczce. Szkoda, bo byłby pretekst aby podejsc, przywitac sie i dowiedziec przy okazji co to za święto..


Jade tez zobaczyc nową kładke, pieszo - kolejkową. Za ostatniego mojego tu pobytu była jeszcze taka drewniana. Teraz niebieskość wali po oczach ;)


Widoki z kładki.






Innym razem wypuszczam sie na wycieczke rowerową w strone innej wąskotorowej stacyjki - Dąbrowy Miejskiej. Napis jest nieco juz nieczytelny.


Początkowo mam plan dojechac stąd wzdłuż toru do Karbia, ale nie ma żadnej ściezki a wał torowiska jest tak pochyły, ze dwa razy ląduje gębą w krzakach i sie poddaje ;)


Jade kawałek w przeciwną strone, ta część torowiska jest często uzywane przez rowerzystów dojezdzajacych na okoliczne ogrodki działkowe.


Tu tez chyba z załozenia było miejsce mijanek wąskotorówek - trasa rozdziela sie na dwa tory.





Tematyczne napisy ścienne.


Miejsce biesiadne dla miłośnika kolei :)


A po drodze “Skwierczące Działki” - ogródki połozone centralnie pod wielkimi słupami wysokiego napięcia!



Dzwięk wkręca sie w głowe i juz po chwili pobytu czuć mrowienie gdzies w szyi. Może trzeba sie napić aby zniwelowac to uczucie i byc w stanie wytrzymac? Dzis Boże Ciało, ludzie stadnie ściągają na działki, niosąc wielopaki piwne, dzwoniace szkłem siatki a pod niebo unosi sie smakowity zapach grilowania. To mi uświadamia, ze jestem głodna! Jade wiec zajrzeć do “Wójcika”, “Dąbka”, roznie sie mówiło na leśną knajpe stojącą tu nieopodal. Czy ona jeszcze istnieje? Bydynek okazuje sie stać nadal i wciąż pełnić funkcje gastronomiczne. Tylko do znanej mi drewnianej chatki, przyrosło jakies cos wielkie i murowane.



Miłe, leśne stoliki dla spożywania jadła i napitku.


Okoliczne budynki tez calkiem sympatycznie sie prezentują.



A droga do domu wiedzie przez dziwny, płaski tunel pod nową autostradą….


I nagle sie okazuje, ze za kilkanascie minut jestem pod domem. Czy to jest to samo miejsce, gdzie wybieralismy sie na wycieczki szkolne, zarówno piesze jak i rowerowe? Czy to ta sama knajpka położona w środku dzikich lasów, hen! daleko od osiedla, gdzies zagubiona wśród kniej na koncu świata? Dziwne uczucie tak czasem skonfrontowac swoje wspomnienia z rzeczywistością... ;)

cdn



3 komentarze:

  1. Wspaniały ten reportaz!
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie zajrzeć w moje strony :-)
    W okolicach ogródków był kiedyś jeszcze trzeci tor wąskotorowy - postojowy i normalny, szeroki do bazy paliwowej na Blachówce. Chciałem niedawno ustrzelić parę fotek na terenie tej bazy bo teraz wygląda jak po wojnie nuklearnej ale pan ochroniarz mnie pogonił :D

    OdpowiedzUsuń