Jest takie popularne powiedzenie: “Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Moze byc ono mottem naszej ostatniej wycieczki. Czlowiek jezdzi i szuka ruin czy bunkrów dalekimi światami, jezdzi na drugi koniec Polski, zeby łazic po lasach za jakims starym betonem, szuka po Łotwie czy innej Ukrainie resztek poradzieckich baz, ktore powoli przejmuje we władanie las… A las, ktory prawie widac z okna? Przez długie lata pozostaje nieznany. 10 lat juz tu mieszkamy. Wiele razy jezdzilismy rowerami trasą z Bystrzycy Oławskiej do Jelcza. Głownie z celem jeziornym, popływac, posiedziec na piasku w upalny letni dzien. Sunelismy szeroką lesna drogą z klapkami na oczach. No bo wokol tylko las. Bo coz moze kryc taki zwykły las, pare km od domu?
Dziwne jest jak o swoim ogrodku dowiadujesz sie z internetu i to od ludzi mieszkających daleko stad. Bo oni twoj ogrodek znają lepiej od ciebie. Dziwne uczucie. Tak wyruszac na tego typu poszukiwania bez odpalania auta. Bez wsiadania w pociag czy samolot. Tylko rower i kanapka w plecaku.. No dobra - tak dobrze nie jest. Ja to nawet na spacer do lasu nie umiem sie spakowac i zabieram bagaz jak inni ludzie na urlop na koncu swiata ;)
A wiec czego dzis tak wlasciwie szukamy? W okresie II wojny światowej na obrzezach Jelcza powstały niemieckie zakłady zbrojeniowe Bertha Werk, nalezace do koncernu Kruppa. Jak tam sobie rozne rzeczy produkowali to musieli je gdzies w rejonie wyprobowac. I tak powstały lesne poligony - kompleks strzelnic rozsianych po okolicznym lesie. Byly tu magazyny amunicji, strzelnica, wieze do obserwowania, kilka małych bunkierkow, lotnisko i plątanina betonowych drog. I kolejne potwierdzenie reguły - betonowe płyty zawsze prowadza w ciekawe miejsce!
Nasza trasa wiedzie wyboistymi drogami ze żwirku, ziemi a nieraz i czegos ceglastego.
W lesie wystepują nieprzewidziane atrakcje - kabacze az klaszcze w łapki z radosci a potem buczy, ze jednak głownym planem dnia nie było gapienie sie do wieczora na koparke.. ;)
Po drodze rozne przyjemne i sielskie klimaty.
Przystanek pod sklepem w Bystrzycy.
Czyzby byli tu tacy co zasuwali 90km/h bo skonczyl sie zabudowany? ;)
Pierwszą odwiedzamy strzelnice. Wygląda jak ogromny bunkier! Jest jedno zadaszone pomieszczenie, uzywane obecnie jako miejsce biesiadno - ognisko w deszczowe dni. Kilka innych pomieszczen nie ma juz stropow a beton przerasta las. Są slady po ostrzale, nacieki iście jaskiniowe i plątaniny malowniczych drutowisk.
Zarastające płytówki rozchodzą sie w rozne strony.
A to wyglada nieco jak zęby smoka spod Miedzyrzecza ;) Ale ponoc było podpórką do dział, ktore waliły ostrzałem w strzelnice.
Po drodze napotykamy sporo wiatrołomow. Od razu przypomina mi sie taki jeden filmik jak kolesie po takich skakali rowerami. My niestety tak nie potrafimy, wiec pozostaje dosc mozolne przenoszenie ;)
Kabaczę nie potrafi pokonac przeszkody raz - przez kazdą przełazi kilkanascie razy, wymyslajac najprzedziwniejsze sposoby. Preferowane sa takie, ktore wymagają najwiekszego wyczochrania sie w ziemi i żywicy. Skądinad - czy ktos wie jak sie wywabia żywice z włosów? ;)
Wpadamy tez przypadkiem na chatke mysliwska.
Niestety jest zamknieta. Szkoda, ze nie ma u nas w lesie jakis dostepnych chatek, mozna by w nich sypiac nawet w tygodniu! (pewnie są, ale dowiemy sie o nich za 20 lat od kogos z Australii ;) )
A tu obiekt zwany “zbrojownia”. Nie zostalo juz z niego za wiele…
Tu tez cos było. Ale co dokladnie to nie mamy pojecia.
A tu betonowa wieza!
Fajne nacieki!
Ma pokoik na parterze. Mozna tez wylezc na “piętro”, co jest nieco karkołomne, ale toperzowi udaje sie mnie podsadzic.
Wieza byla ponoc obserwacyjna. Mozna z niej poobserwowac np. las :)
Budynku strzeze pięcionogi pająk!
Ten stworek mial wiecej szczescia - ma komplet nózek.
Jest jeszcze w rejonie druga wieza - juz nie dzis ale kiedys i ją odwiedzimy!
Takich, bardziej wspolczesnych wiez jest zdecydowanie wiecej!
Przerwa na zbudowanie domku dla mrówek. Z ogrodkiem! Mrówki niestety nie wyczuły powagi sytuacji i oddalily sie w przeciwnym kierunku.
Nieprzebyte gąszcze. Ciekawe co tam mieszka? Kabak upiera sie, ze … owce. Szlaki myslenia dwu i pół latka sa wciąż dla mnie wielką zagadką!
Napotykamy tez nieco dziwne konstrukcje. Sugerują jakies funkcje biesiadno - rekreacyjne. Kojarzą sie z ławami, stołami, wieszakami? Jednak są zdecydowanie niepodobne do zwykle spotykanych, lesnych miejsc odpoczynkowych.
A na koniec lotnisko. Tez zwiazane z zakladami zbrojeniowymi z Jelcza. Tzn. nawet nie wiadomo do konca czy nim było. Nie ma swiadkow, ktorzy by zeznali, ze widzieli tu samolot ;) Nazwa “lotnisko” jednak byla uzywana przez lesnikow zaraz po wojnie i wystepowala na jakis mapach topograficznych. Mial tu tez znajdowac sie jakis budyneczek lub jego ruiny ale nic nie znalezlismy. Tylko podluzny, wylesiony pas zaoranej ziemi.
Gdzies na trasie.
widze, że Kabaczek przesiąka od najmłodszych lat wędrówkami po kniejach.... i tak jej pasuje ten kosturek w dłoni...
OdpowiedzUsuńjakże inna to przygoda niż siedzenie na placu w piaskownicy.
Buba ona jest tak porobna do ciebie przez te warkoczyki że szok :)
serdeczności dla całej Ekipy
Zobaczymy co w nią wsiaknie... Bo moi rodzice mówia, ze jesli chodzi o mnie i zachecanie dziecka do wedrownego trybu zycia to "przeniosło górą" ;)
Usuń