wtorek, 27 marca 2018

Wysypiska bunkrów

Kilka razy na naszych wycieczkach trafilismy na wysypiska bunkrów. Malutkich bunkierków jak to nieraz stały przy torach, strzegły mostów, wiaduktów czy kamieniołomów. Takich, gdzie zmiesci sie jedna osoba, no moze na wcisk dwie. Zwą je tez "kochbunkrami". Spotkałam sie tez kilka razy z nazwą "garnek" :D Ktos sobie zadał trud zwleczenia ich i zwałowania na jedną pryzme. Komu sie chcialo i po co? Angazowac ciezki sprzet? Wykopywac, przeładowywac? Czemu ich nie zostawili w spokoju tam gdzie stały pierwotnie? Czemu nie mogly zostac na swoich miejscach, nawet jak okazały sie juz niepotrzebne? Pewnie na zawsze pozostanie to dla nas tajemnicą. Kupa ciężkiej, nikomu niepotrzebnej roboty…

Acz skądinad trzeba przyznac, ze wyglada to ciekawie. Idziesz sobie a tu bunkierki stadnie stoją sobie w dwuszeregu. Napotkany na wycieczce jeden bunkierek nie robi wrazenia. Ale 30 juz tak!

Nadodrzanskie okolice Jelcza.


Te chyba byly najciekawsze i najbardziej malownicze. Miejsce przeznaczenia, do ktorego trafiły, jest dosyc odludne. Kawałek od leśnej drogi wijącej sie wsrod nadodrzanskich starorzeczy. Splątane z bluszczami i jeżynami drzewa, częściowo połamane przez wichury. Nierówny grunt pewien wądołów i jakis kolein po dawno zapomnianych pojazdach sprzed lat. Latem musi tu byc chaszcz nie do przebycia. Mimo listopada roslinnosc nie odpuszczała i co chwile łapały nas za nogi jakies pnącza. Kabaczę nie miało szans na krotkich nozkach sforsowac tej kolczastej dżungli - wiec trafiło na barana. Bunkierki leżą tu juz zapewne troche czasu bo zdołały omszec, porosnąc kolorowym winem i jeżynami - stworzyc labirynt, jakby gorgan, gdzie bardzo łatwo wpasc w jakaś rozpadline nawet po szyje (mnie sie udaje dwa razy ;) Bunkierkow naliczylam chyba 17.















Chróścice, niedaleko stacji PKP.


Ustawione w równym rządku gdzies pod lasem, niedaleko terenów dawnych glinianek.







Niektore bunkierki ktos ozdobił napisami. Symbolika, powiedzmy, mieszana ;)



Przywory Opolskie, niedaleko stacji PKP


Tu to juz totalnie zaszaleli z ilością! Mozna sie poczuc jak w jakims skalnym mieście czy jaskiniach, przeciskając sie przez kolejne szczeliny, włażąc do ich wnetrza jak do jaskin, kicając po szczytach, starając sie nie wlecieć w rozpadliny bez powrotu, skąd wyjscie bez uzycia liny mogloby byc nieco utrudnione. Siedząc na ich daszkach mozna przyglądac sie sunącym po pobliskich torach pociągom. Mysle, ze chyba tu kiedys wrocimy w cieplejsze dni, aby zapodac "nabunkrowy piknik kolejowy" :D















Pojedyncze takie maleńkie bunkierki spotkalismy nie raz m.in. koło mostu kolejowego w Kotowicach (fragment takowego leży za moim kuprem)


Przy wejsciu do dawnego kamieniołomu "Złoty Widok"


W dawnej fabryce w Policach - acz tu nieco innoksztaltne, bardziej jajowate!


W Przemkowie mają takie nawet z drzwiczkami!

10 komentarzy:

  1. Ja bym tam zamkną Bube i zamurował ,a przez strzelnice karmił ja pająkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poki zywymi to ok - zdechłych sie strasznie brzydze! :P

      Usuń
  2. Praktycznie przy każdym starym moście kolejowym takie einmany stoją. Jednak zgrupowiskznie widziałem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden takowy nie robi wrazenia - jakos ich moc jest w kupie!

      Usuń
  3. Najciekawszy ten wózek wagonowy, w sam raz na zakupy do Tesco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko przed zakupami trzeba troche popakowac na siłowni! :D

      Usuń
  4. Zwiedzacze i dokumentaliści zapomnianych miejsc - super, że to robicie - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie pojedyncze "kibelki" jak je nazywam w swoim języku, najczęściej stały wzdłuż torów. Więc mogły wylecieć przy okazji jakiegoś remontu torowiska w okolicy.

    OdpowiedzUsuń