Tym razem wybieramy sie w tereny na północ od Wrocławia, w rejonie Obornik Śląskich, Prusic itp.
Pierwsza miejscowością, którą odwiedzamy są Świniary. Nie wiem nawet czy to odrębna wioska czy juz wciągneli to na liste dzielnic Wrocławia. Miejscowy pałac z zewnatrz wydaje sie byc w calkiem dobrym stanie. Ponoc jeszcze w 2014 roku byl zamieszkany.
Ogladajac go dokladniej i z bliska nie chce sie wrecz wierzyc, ze kilka lat temu ten budynek słuzyl za mieszkania! Obecnie na tyle walą sie juz stropy, ze odpuszczamy sobie włażenie do srodka.
Resztki sufitowych sklepien..
Zaglądamy jedynie przez okienka i w przydrzwiowe szczeliny.
Lampy wewnatrz pałacowych komnat dziwnie sie bujają.. Przynajmniej z zewnatrz tak to wyglada. A nie ma wiatru.. Moze w srodku są jakies dziwne przeciągi? Albo sufity, ktore planuja sie zawalic generuja jakis ruch?
Tu i owdzie poniewierają sie rozne sprzety. Nie wiem czy to wyposazenie pałacu z czasow ostatnich mieszkancow czy dzikie wysypisko śmieci.
Schody oplataja pnącza..
A w piwnicy ktos byl.. Ktos kto wybitnie nie chciał nawiązac ze mna kontaktu… Gdy zajrzalam w okienko natychmiast skoczył jak zając w korytarzyk na lewo od wiaderka i chyba wpadł w jakies pryzmy blachy i szkła… Przynajmniej taki byl dzwiek.. Miał czapke Mikołaja… ;)
Zabudowania przypałacowe sa czesciowo zamieszkane albo uzywane na garaze, szopy.
Niektore wielkie stodoły stoja puste…
Na dalszej trasie mijamy sympatyczny pojazd - nieczesto juz spotykany w Polsce srodek transportu. Woznica kierował… na leżąco! :)
W Strzeszowie tez jest spory pałac, ktory sam chyba nie jest do niczego uzywany. Obok w innym budynku znajduje sie hotel. Pewnie tak bylo taniej.
Pałac przegląda sie w tafli wody.
I jest ozdobiony roznymi motywami roslinnymi.
Kolejna miejscowosc jaka odwiedzamy to Ozorowice. Tutaj z pałacu i mu towarzyszących zabudowań zostalo juz nie za wiele, acz widac, ze byl spory.
Zaglądamy tez do Pęgowa. Tutejszy pałacyk bardzo mi sie podoba z kształtu - wieżyczki, wykusze, balkoniki, daszki, ganeczki. Taki własnie maksymalnie pałacykowaty a nie jak stodoła czy kamienica! Obecnie jest prywatny i chyba nie zawsze da rade go obejrzec bo po obejsciu biegaja wsciekłe psy. Teraz akurat siedziały zamkniete w klatce, wiec po konsultacji z iejscowymi czy klatka naprawde jest zamknieta mozna bylo sie trochu pokrecic. W srodku budynku widac bylo jakies stoły, krzesła, tak jakby nieraz sluzyl w celach imprezowych.
W Golędzinowie pałac spalił sie jakis czas temu i obecnie prezentuje stan nieco ażurowy.
Potem udaje nam sie zabłądzic i dojezdzamy do Prusic, mimo ze tego nie planowalismy. Miasteczko ma przyjemny brukowany ryneczek.
Nawet jakis stary napis wyłazi spod warstwy farb…
Kolejny pałacyk napotykamy w Wilkowej. Połozony jest na obrzeżach wsi. Stoi sobie wsród zabudowy folwarcznej i popegieerowskiej.
Jest tez mały ceglany budyneczek, ktory nie wiemy do czego słuzyl.
Wokól pałacu jest sporo malowniczych stawów i rozlewisk.
Latem to chyba tu bez maczety ani rusz! :) W kłebowiskach krzaków gniezdza sie tysiace szarych, ćwierkajacych kulek!
Od przodu pałac wyglada calkiem niezle…
Sympatyczna rzezbiona weranda.
Z tyłu sprawa przedstawia sie juz zupelnie inaczej…
Ochota na zwiedzanie wnetrz raczej nam mija ;)
W Rościsławicach trafiamy na jakis folwark, ale nie jest to ten, ktorego szukalismy.
Poszukiwany pałac znajduje sie przy Ośrodku Pomocy Społecznej. Dawniej sam pełnił miedzy innymi te funkcje.
Byl tez klubem.
Teraz zbudowano nowe budynki do celow uzytkowych a palacyk stoi sobie cichy i zapomniany w cieniu starych drzew.
Drewniane wycinane ozdoby.
Kazda minuta jest dobra aby znalezc sobie plac zabaw!
W okolicach Obornik nie znalezlismy zadnego fajnego miejsca ogniskowego. Ostatecznie takowe zapodajemy duzo pozniej, gdy juz ciemnosc spowija wszystkie okolice. Bo dopiero w Kotowicach nad Odrą.
Gdy juz gasimy ognicho i wracamy do auta, rzuca mi sie w oczy leżąca w krzakach cegła. Wiele cegieł w zyciu widziałam. Nie wiem czemu ta akurat zwrocila moja uwage. Tajemnicza sprawa! Proponuje toperzowi, ze moze ją zabierzemy? Moze ona nam sie kiedys przyda? Toperz jest mniej entuzjastycznie nastawiony : “buba przestan, jeszcze tylko cegły nam brakuje!”
Pakujemy sie wiec i wyjezdzamy. Jedziemy pod pobliską wieże widokową. Jest podswietlona i kabak koniecznie chce na nią wyjsc.
Chwile pozniej busiowi udaje sie ugrzęznąć w rowie. Kto u licha przekopał rów przez droge? Albo to woda wyrwała? I jak to jest, ze jadąc w drugą strone żesmy go nie zauwazyli? Ale fakt jest taki, ze przednie koła siedzą w rowie. Napęd jest na tylne wiec powinny wyciągnąć.. Ale nie… buksują, śmierdzą, dymy sie podnoszą. Podkładamy dywaniki, gałęzie, deseczki. Probujemy zakopac rów łopatą. Nic. Wokól ciemno i pusto. Kręcące sie pod wieżą cinquecento chyba czuje powage sytuacji bo nawiewa na mój widok ;)
Gdyby to byla skodusia to bysmy wypchali! Ale tu raczej szans nie ma. Wyciągnąć tez nie kazde auto da rade.. Chyba tylko traktor.. Chyba z godzine sie miotamy. Kabak juz chce podkładac pod koła swoje maskotki. W koncu udaje sie cofnąć o jakies 15 cm, jedno kółko troche wyłazi z rowu. Taka sytuacja moze sie nie powtorzyc! Pozostaje nam choc odrobine zatkać czymś ten pierniczony rów. Ziemia jest za miękka. Toperz mowi, ze musimy znalezc jakies kamienie, grubą bele czy cegłe. CEGŁA!!! Moja cegła! Wiedziałam, ze ona sie nam przyda!!! Nie przypuszczałam tylko, ze takim w tempie natychmiastowym!
Cegła ląduje w rowie, a busio ładnie po niej rów przeskakuje. Teraz nie ma wątpliowsci. Cegła jedzie dalej z nami!
Pozostaje wiec jeszcze tylko odwiedzic obiecaną wieże.
To był długi i pełen przygód dzien! :)
Fajne, też tak lubię.
OdpowiedzUsuńhajnie ;) a teraz próbuje znaleść jak to zrobić by obserwować wasz blog ;/
OdpowiedzUsuńWiesz co - tu nie wiem. Ale jak masz fejsbuka to mozesz tam znalezc jabolowa ballade i jej kliknac "obserwuj" czy "wyswietlaj" czy jak to sie tam nazywa...
UsuńOd jakiegos czasu tam tez wrzucam linki do wszystkich nowych relacji.
Usuń