W Polsce ciezko znalezc opuszczony samochod. Zwlaszcza taki, ktory zarastają chaszcze, gdzie mozna wejsc do srodka czy powygrzewac sie na masce. Zbyt cenny jest złom a i chyba jak gdzies zbyt dlugo stoi malowniczy wrak - to zaraz komus to przeszkadza... Tym bardziej cieszy kazdy kolejny napotkany okaz!
W Gorach Izerskich, na terenie kopalni Stanisław (ktora wtedy, w czasie naszego pobytu nie działala - nie wiem jak jest teraz) znalezlismy dwie zapomniane ciężarowki. Chyba KRAZy. Siedząc na masce, ze wzrokiem wbitym w pofalowany, gorski horyzont, spozywalismy nasze drugie sniadanko, zapijajac jakims browarkiem. Do szczescia brakowalo tylko slonca i rozgrzanej maski. Niestety pizgało wiatrem dosc solidnie!
Balnica, Bieszczady. Tu napotkalismy starą Prage. Juz bez kół, lekko chybotliwą bo wspartą na pieńkach...
Na dnie jeziora Mietkowskiego.
Czy jezioro moze byc "opuszczone"? ;) Wydaje sie, ze raczej nie... Ale to robilo wlasnie takie wrazenie. Wody zostalo niewiele, tylko troche głębszych i plytszych kałuż oraz oczek wodnych, w ktorych przegladalo sie zachodzace slonce. Wszechobecny zapach mułu i gnijacego wodorostu z lekką domieszką wspomnien po rybach, ktore gdzies zniknely. Popękane błoto układajace sie w ciekawe desenie. Bagienne miejsca pułapki gdzie wpadlismy powyzej kolan.. Smieci z dawnych lat zarosłe omulonymi kamieniami, przypominajace jakies dziwne stwory. Ślady kolein prowadzace donikąd. Slady butów kończace sie gdzies w zapadlisku. Wiatr uderzajacy po twarzy mokrym piaskiem o woni dosc specyficznej...
To nie byl nasz pierwszy pobyt nad tym jeziorem. Wiele razy przyjezdzalismy tu poplywac żaglówka, pokapac sie, rozbic na brzegu namiot czy zapalic ognisko.. (teraz znow jest w nim woda)
Ale to ten wieczorny, przydenny spacer najbardziej zapadł nam w pamiec...
Klimatu dopełnialy dwa spoczywajace na dnie jeziora wraki samochodow, które teraz ujrzaly swiatlo dzienne. Wpadły kiedys? Ktos je wrzucil?
Ot- takie dolnoslaskie jez. Aralskie w wersji supermini ;)
W Piotrowicach włóczylismy sie kiedys po terenie dawnego PGRu. Puste hale, stodoły, biura... A na dziedzincu taka oto maszyna rolnicza, zarastająca wiosennymi pędami swiezutkich gałązek.
A na Wzgorzach Strzelinskich napotkalismy autobus. Juz nieco w stanie rozkladu - ale kierownice miał! I fotek kierowcy przetrwal jakims dziwnym zrządzeniem losu.
Gdzies w Świetochłowicach. Nawet nie pamietam juz gdzie. Gdzies z kumplem włoczylismy sie plątniną małych uliczek miedzy familokami. Chyba sie zgubilismy. Nic nam sie z mapą nie zgadzało. Jakas babka siedziała na przyzbie i łuskała groch. Inna wieszała na podworku przescieradła i w te mokre, czyste płachty wpadła trojka umorusanych dzieci. Gdzies nieopodal kwitł na fioletowo bez i jego zapach wypelniał ten cieply majowy wieczor. A za kolejnym zakrętem wyłoniło sie to!
Zlomowisko w Skarbimierzu. Kręcilismy sie w rejonie dawnego radzieckiego lotniska i gdzies w krzakach przywitały nas takie podrdzewiałe mordki.
Wsród podlaskich gąszczy, chaszczy i bezdrozy mozna znalezc grzyby i kleszcze. Ale nie tylko.. ;)
A tu sudecka wies Lesica. I taki oto szkielecik na pieńkach w samym srodku wsi.
Star 25 w bieszczadzkich zaroślach na terenach nieistniejącej wsi Horodek. Tu w roku 2002
A tu 14 lat pozniej. Chyba niewiele sie zmienil :)
Jedno z pól namiotowych w Bieszczadach ozdobiono takim oto wmurowanym autobusikiemh
A ten nie do konca opuszczony bo stoi na prywatnej posesji pod Organami Wielisławskimi. Ogrodzony wiec nie dało sie zajrzec do srodka
W Lasowicach Małych tez tylko przez płot zerknelismy
Lubecko, okolice przyfestynowe
Jelcz. Nad stawem.
Opuszczony autobus zarosły juz wysoką trawą... Przegubowy PKS, to chyba nie zdarzało sie tak czesto?
Tomaszów Mazowiecki. Przy PKP. Opuszczona drewniana chatka a przed nia owa "cytrynka"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz