czwartek, 28 grudnia 2017

Zaułkami Bytomia cz.2 - KWK "Centrum"





Bytomską kopalnie "Centrum", polozoną miedzy centrum miasta a Karbiem, całe dziecinstwo znałam jako "Dymitrow". Ale jako ze gość o tym nazwisku byl ponoc bułgarskim działaczem komunistycznym to nazwa zostala zmieniona. Byla to jedna z najdluzej dzialajacych bytomskich kopaln. W czasie gdy pstrykalismy ponizsze zdjecia w jakiejś czesci kopalnia jeszcze działala. W 2015 roku zostala oddzielona od kopalni Bobrek i postawiona w stan likwidacji. Mają tam zrobic jakąs przepompownie, ktora ma wybierac wode z "niecki bytomskiej". Nie wiem jaką niecke mają na mysli, ale mam ogromną nadzieje, ze nie planują osuszyc Brandki!

W okolice kopalni zapętalismy sie w jeden z zimowych wieczorów. Słonce nie grzało juz w ogole, lodowaty wiatr wył w pordzewiałym żelastwie płotow i maszyn. Wszedzie kładły sie juz złotobrązowe promienie - i wtedy znalezlismy wielce rokującą dziure w płocie! Na teren przykopalniany wleźlismy od strony garazy. Cos w tym jest, ze ja kompletnie nie nadaje sie na szpiega.. (choc w wielu miejscach mnie za takowego biorą ;) ) Mimo nieraz duzych checi i starań, jakos nie potrafie zachowywac sie dyskretnie. Zwykle biegam w kółko z aparatem a w najbardziej przypałowym miejscu wszystko mi sie z hukiem wysypie z plecaka ;) Tak bylo i w tym przypadku, wiec w koncu nas namierzyli ochroniarze. Glownie mieli pretensje o robienie zdjec, ze niby nie wolno fotografowac kopaln, nawet z daleka. Dopiero pozniej zaczeli sie zastanawiac skad mysmy sie tu wzieli? skoro na poczatku tej drogi skad idziemy jest strozowka...? Na poczatku byli dosc oschli i podejrzliwi. Gdy w rozmowie sie okazało, ze jestem w miare "miejscowa" tzn. z dzielnicy 5 km stąd - to nagle zaczeli byc bardzo mili. Mysle, ze gdybym potrafila sie wypowiadac w gwarze śląskiej byloby jeszcze sympatyczniej i bysmy skonczyli na kawie w kanciapie. Oczywiscie zadawali mi kilka podchwytliwych pytan, coby zweryfikowac czy mówie prawde i rzeczywiscie mam cos wspolnego z Miechowicami, czy tylko przeczytalam ich nazwe na mapie ;) Do srodka kopalni nas jednak nie zabrali, tłumacząc sie rodzajem pracy jaką wykonują i niechecia jej utraty. Byla jednak mowa, ze mozna sie skontaktowac z zarządem kopalni i przy zebraniu grupy i uiszczeniu jakiejs opłaty zwiedzanie jest mozliwe. Mielismy to na uwadze, byly jakies plany ale jakos poki co tego nie zrobilismy. A teraz zmienil sie status kopalni, wiec pewnie juz sprawy wygladają zupelnie inaczej. Bede kiedys w rejonie to sprawdze co tam wsrod hałd piszczy..



Widoki na okolice spod kopalnianych zabudowan. Inne kominy, snujace sie dymy i mglisty zachod slonca gdzies tam...


A to juz na powrocie gdy tuptamy na autobus do Karbia. Krajobraz widziany z wiaduktu. Opuszczone przykolejowe zabudowania wtedy jeszcze stały. W tym roku pojechalam rowerem je pozwiedzac- ale juz ich nie bylo, znikneły i pozostaly tylko puste place... Nie zdążylam zajrzec do ich srodka.. Nigdy nie mozna odkladac zwiedzania na pozniej! Zdjecia sa niestety ciemne i brzydkie, robione juz po zmroku sztywnymi i drżącymi od mrozu łapami - ale innych nie mam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz