poniedziałek, 15 maja 2017

Białoruś majówka cz.6 - Puszczańskie przysiółki

Jako ze szukanie zaplanowanych obiektow idzie nam na Białorusi oględnie mowiac nieszczegolnie, zmieniamy plany na dzien dzisiejszy. Pojezdzimy sobie bez celu. To znaczy z bardzo okreslonym celem. Z Ros do Orla, tak zeby droga byla długa i wiodła przez mozliwie jak najwieksze zadupia. Pada na trase przez wioski Szczara- Szestiły- Stukaly- Gołuby- Ruda Lipiczanska- Nowosjołki- Czyrwonyj Bor- Nakryszki- Dubrowka- Korytnica- Demjanowcy- Guzni. Wioski połozone sa w duzych komplekasach lesnych zwanych Lipiczańska Puszcza.

Asfalt pojawia sie tu rzadko a nawet gdy sie pojawi to szybko znika. Zwykle informuje o tym znak, ktory juz dobrze znamy z Łotwy. Znak, ktory zawsze powoduje usmiech na mym ryjku, bo oznacza ze zaraz bedzie fajnie- pyliscie i wyboiscie.

Co jednak trzeba przyznac tutejsze szutry sa rowne, szerokie i mozna po nich jechac bardzo szybko bez obawy o utrate zawieszenia.

Acz my szybko nie jedziemy. Bo po prostu szkoda widokow i klimatu :)

W Stukałach zawijamy do sklepu. Nalezy do takich obiektow, pod ktorym mozna by spedzil pol dnia.. Ech.. jakby tu byc pieszo lub rowerem.. Bo teraz to kierowcy by nas ubili jakbysmy sie tu wylozyli z piwkiem na wygrzanym piachu! (a! nie wspomnialam ze dzis dzien jest cieply i ladny!)

W sklepie wybor piw jest niewielki. Sa tylko takie w 1.5-2 litrowych butlach. Dopytuje o mniejsze. Sprzedawczyni smieje sie, ze to takie piwa dla “mużyków”, jako ze oni sa glownymi konsumentami tego typu towarow. No bo co to dla faceta pol litra piwa? Nawet nie na smak!

Bardzo wlasciwe ostrzezenie- “Nadmierne spozycie piwa szkodzi waszemu zdrowiu” :)

W czasie gdy gadam sobie z babką, a glownie to ona zachwyca sie kabaczkiem biegajacym po sklepie i skubiącym worki z jakimis kaszami czy innym “produktem sypkim” to przyjezdza jakis gosc i pyta reszte ekipy “czym handlujecie?”. Pojawil sie pod sklepem nieznany bus- znaczy cos mają na sprzedaz, nie?

Drugi sklep gdzies w kolejnych wioskach jest niestety zamkniety.

W wiekszosci wiosek dominuja pojawiajace sie dwa razy w tygodniu sklepiki objazdowe. Nie bylo dane nam spotkac...

Jest tu w zwyczaju malowac domki na kolorowo. Na ładne, żywe kolory a nie jakies rozmyte blade pastele jak u nas.

Niektorzy ozdabiaja tez w inny sposob

A przede wszystkim zachwycaja nas okienka w tych wszystkich wioskach! Podrzezbiane, czasem udekorowane wręcz koronką roznych zawijasow i wycinanek! Okienniczek raczej mało.

Płoty czesto malują tu niejednolicie, pasiasto. Czesc sztachet na jeden kolor, czesc na inny.

Sa tez płoty wyplatane

Spotykamy tez elementy wskazujące wyraznie, ze czas sie tu nie zatrzymal- ze wciaz jestesmy w XXI wieku. Mozna zaobserwowac ciekawy sposob radzenia sobie z niepotrzebnymi butelkami z plastiku. Po co zapychac tym kubły na smieci. A mozna zrobic palme! :)

Na dzisiejszej trasie mijamy dwie cerkiewki- w Nakryszkach i Demjanowcach.

Mijamy tez kilka domow zamieszkanych przez weteranow Wielkiej Wojny Ojczyznianej. Podobnie jak na Ukrainie sa one opatrzone gwiazdą i specjalną tabliczką.

Spotykamy tez domy, na ktorych nie ma napisu- tylko przybity symbol czerwonej gwiazdy. Zatem tam jest weteran czy go nie ma? Czy tylko swiadczy to o sympatii do tego nurtu? Tego nie rozgryzlismy. (gwiazda na rogu domu i miedzy oknami)

Jadac po wioskach mozna zaobserwowac wiele scenek rodzajowych ze zwyklego zycia ich mieszkancow. Tu babuszki przycupnely na ławce i sobie plotkują grzejąc sie w slonku, tu przywiezli i wyładowuja ziemniaki z ciezarowki, tu dwoch panów wraca chwiejnym krokiem do swojej chałupy. Tam ktos naprawia motocykl lub zaprzega konika.

Na Białorusi dosc rzadko spotykamy pojazdy zaprzegowe. Przez caly wyjazd widzielismy chyba tylko z 20-30 furmanek. Podczas gdy na ukrainskim Polesiu tyle to sie mija w godzine ;)

Na tym etapie juz wszyscy bylismy pewni ze droga zaraz sie skonczy gdzies w bagnie

Ale jednak nie!

Ciekawe czy jej zostanie sympatia do map...

Na biwak zatrzymujemy sie nad Niemnem kolo wsi Orla, blisko mostu.

Nic dziwnego, ze tyle uwagi poswiecono w polskiej literaturze tej rzece- bo jest bardzo ladna i klimatyczna!

Kabaczę zagląda do tajemniczej, pyrkającej tulei a zaciekawione guganie niosło sie wokoło.

Wieczorem oczywiscie ognicho!


cdn

1 komentarz: