czwartek, 27 kwietnia 2017

Śladem opuszczonych hoteli cz.4 (Bułgaria, Albania)



BUŁGARIA



Djune



Z molo udaje sie wypatrzec to:

Do nieskonczonych hoteli prowadzi asfaltowa droga, z ktora roslinnosc zaczyna sobie radzic. Powoli acz nieublagalnie szary pas cywilizacji zaczyna znikac w jej objeciach.

Wlot drogi jest zabezpieczony przed wjazdem wielka betonowa rura. I jest cos na ksztalt szlaku turystycznego :P Bardzo zachecajacego!

Hotele mialy byc w swoim zamysle jakims potwornym molochem. Czy urywajaca sie droga przerwala ich budowe? Teraz jest tu kilkupietrowy labirynt wypelniony szumem wiatru, kwikiem ptactwa i chlodnym powiewem wilgoci, czyms nietypowym w ten duszny upalny dzien. Gdzies tam w dali na dole ludzie leza jak śledzie, przerzucajac sie na drugi bok w rytm umck umck umck. Tu jest spokoj, cisza, pustka... Inny swiat... Widok z gornych pieter jest rozlegly. Wszedzie wija sie slimakami solidne betonowe klatki schodowe.

Piknik zapodajemy sobie na zarosnietej drodze dojazdowej do ruin. Troche nas dzis slonce przypieklo to chetnie posiedzimy w cieniu. Ukladamy sie na cieplym asfalcie a wokol cykady dra geby (tzn. łapy) wyjatkowo glosno i zapamietale.Troche drzemiemy, troche patrzymy w niebo, na plynace obloki i latajace ptactwo. Niektore z nich sa dziwne, leca strasznie wysoko, sa biale, jakby lekko przezroczyste i przemieszczaja sie bardzo szybko. Momentami mamy wrazenie ze to nie ptaki tylko moze leci cos porwane wiatrem? Czas plynie, a nas jakos zassala ta droga, to miejsce, gdzie nikogo nie mamy na plecach a wokol panuje jakis dziwny przejmujacy spokoj. Miejsce to ma urok jaki potrafi miec tylko cienista pusta enklawa w spalone upalnym sloncem popoludnie. Wszystko jest jakby gdzies z boku, niby blisko ale gdzies poza- i szum morza, i slonce, i wiatr, i cykady, nie mowiac o ludziach ktorzy sa gdzies bardzo daleko. A tu jakby nie bylo nic. Tylko my i cisza. To naprawde niesamowite jak malo jest takich miejsc na swiecie. Cos z tego klimatu maja czasem puste koscioly. Ale nie zawsze. W dalsza droge zbieramy sie dopiero jak zaczynaja nad nami krążyc kruki… ;)



Primorsko



Niedako miasteczka Primorsko jest polwysep, caly pociety platanina drog a mapa nie przewiduje tam zadnej nazwanej wsi. Jedziemy sobie wiec zobaczyc co tam jest. Sa m.in. jakies nieskonczone molochy, a wbite tabliczki sugerują, ze to hotel w budowie




ALBANIA



Opuszczony przydrozny motel przy wielkim rondzie miedzy Durres a Fier. Stylizowany na zameczek, obsadzony palmami i o dziwo czysty w srodku, niezasmiecony, co w tym kraju bardzo dziwi ;) Nieopodal pasą sie owce. Wielki taras na dachu zdaje sie idealny na nocleg np. dla autostopowiczow zmierzajacych na poludnie.

Śladem opuszczonych hoteli cz.3 (Gruzja, Armenia)

Opisane obiekty tylko zwiedzalismy, jakos tak wyszlo, ze w zadnym z nich nie bylo nam dane zanocowac.

GRUZJA



CKALTUBO



Miejscowosc o historii uzdrowiskowej. Za czasow ZSRR miescilo sie tu dziesiatki hoteli, sanatoriow, leczniczych basenow z woda z cieplych zrodel. Obecnie jest kilka czynnych hoteli. Wiekszosc pozostalych budynkow wyglada na opuszczone, jednak tak nie jest- spore ich fragmenty sa zamieszkane i uzywane przez uchodzcow z Abchazji. Praktycznie spotkalismy tylko jeden budynek dawnego uzdrowiska, ktory byl calkowicie opuszczony. Dawne sanatorium znajduje sie nad jeziorem i ma wygląd palacu.

Na scianach i sufitach zachowalo sie sporo ozdobnej sztukaterii, kolumn, kasetonow..




ABASTUMANI



W malym kurortowym miasteczku, wcisnietym w wąską doline miedzy porosłymi sosnowym lasem gorami, rowniez znajdujemy kilka opuszczonych hoteli, sanatoriow czy pensjonatow. Zwykle sa drewniane, o podrzezbianych okienkach i balkonikach.




KOBULETI



W miasteczku zwiedzamy sobie dwa opuszczone hotele. Jeden wprawdzie tylko z zewnatrz bo czesc schodow jest zerwana. Byl to jakis potworny moloch. Nie wiem ile tam bylo pokoi!
Obok hotelu jest kryty basen.. Acz strasznie malutki w porownaniu do gabarytow mieszkalnych.




Drugi hotel ma dosc wydziwiasta bryłe. Z jednej strony sprawia wrazenie, ze nigdy nie zostal wykonczony. Acz z drugiej w srodku sa sprzety, szafki a nawet jakby stol bilardowy.. Dostepu do budynku bronia jeżyny o kolcach okolo 1 cm. Tu nie ma opcji zagryzc zęby i sie przedzierac bo by wydarlo nogi do kosci. Trzeba omijac albo wedrowac z maczetą. W srodku budynku jest nietypowa akustyka. Gdy ide to slysze gdzies w sasiednim pomieszczeniu jakby kroki. Gdy przystaje to i one milkna. Probuje cos mowic a w koncu korytarza odpowiada mi dziwny glos. Echo? Ale jakies takie nietypowe.. Innych “zwiedzajacych” nie widac a mimo to ma sie wrazenie ciaglego towarzystwa…







POTI



Niedaleko miasteczka, na samej plazy stoi zruinowany szkielet jakiejs sporej budowli. Miejscowi twierdza, ze mial to byc hotel. Wewnatrz widac slady ognisk i scienne podpisy (rowniez Polakow- pozdrowienia dla Agaty i Tymka z Zakliczyna, ktorzy byli tu rok temu!). Niektore, bardziej zabudowane czesci budynku nadawalyby sie na nocleg, nawet chronia przed deszczem, ale niestety malo przed wiatrem.




ARMENIA



Sporo niedokonczonych hoteli stoi na brzegach jeziora Sewan - tu np. okolice Airivanku. Czesc z nich wykorzystujemy na wieczorna impreze.




ISTISU

(dawne tereny Azerbejdżanu, obecnie pod kontrolą Armenii)

Z serpentyn dokladnie widac miasto-kurort polozone w dolinie i na zboczach kanionu.

Tzn dawne miasto bo obecnie nie mieszka tu nikt a wszystkie budynki sa w ruinie. Miasto bylo niszczone dwukrotnie. Raz podczas bombardowan i ostrzalu gdy Ormianie chcieli je zdobyc i drugi raz gdy Azerowie czuli ze nie utrzymaja terenu i wysadzali w powietrze budynki by nie dostaly sie w rece wrogow. Kanion usiany jest cieplymi zrodlami i gejzerami, ktore sikaja mineralna woda i klebami pary.

Najwiekszy dawny hotel-sanatorium z tego miasta przedstawia sie tak.

Zwiedzamy go dosyc pobieznie i ostroznie ze wzgledu na zaminowanie tzn nie schodzimy z asfaltu, nie wchodzimy na gruz, miejsca porosle roslinnoscia itp