Kolejny dzien mija nam na włóczędze po podstrzegomskich wioskach. I znow palacyki. W Goczałkowie Gornym wlazimy na teren dzialajacego gospodarstwa. Pod nogami skrzypi zmarzle na kamien bloto delikatnie przysypane igiełkami szadzi. Wieje. Zzzzimno. Coraz czesciej mysle o nalewce ukrytej w bagazniku. Bez rozgrzewacza z kwiatow dzikiego bzu chyba nie da sie dzis przezyc... Nic dziwnego, ze zaden desperat nie wloczy sie po terenie wokol palacu. Pusto. Stoja tylko jakies zmarzniete maszyny rolnicze. Sam budynek palacu jest opuszczony, najnowszym jego framentem jest jakas chwiejaca sie na dwoch gwozdziach tabliczka z unijnymi gwiazdkami.. Okna i drzwi dokladnie pozamykane, pokratowane. Ciezko nawet zajrzec do srodka.
Gdzieniegdzie zachowal sie jakis gzymsik, herb albo inne zawijasy
Kraty tez maja tu dosc ozdobne
Hmmm.. jedna z tych flag chyba kiedys byla inna? ;) chyba przemalowali ;) Napisy tez zatarte...
W Targoszynie za wiatrem, na sloneczku mozna przysiasc na zasypanych szeleszczacymi liscmi starych lezankach i troche sie powygrzewac, marząc o rychłym nadejsciu wiosny.. Choc zaraz mozna poczuc, ze to jednak wciaz styczen- zimno szybko przegryza sie z lodowatego podloza nawet przez grube warstwy ubrania..
Palacyk wygladajacy na nieuzywany polozony jest w parku. Przy nim jakies zagrody jakby dla koni. We wnetrzach porozrzucane meble i jakby zaczety i porzucony remont. Tabliczka na palacu mowi ze to "Dom Slaski", centrum kultury, edukacji i promocji a placowka jest "w organizacji". Co promuja i kogo edukuja nadal pozostaje dla mnie tajemnica..
W parku rosna obulwione stare drzewa przypominajace swieczniki
Nieopodal urzekło mnie jedno z gospodarstw, a zwlaszcza wanna- poidlo i miejsce kapieli dla gęsi.
I hydrant z wiszącymi soplami
W Mściwojowie tez sa ruiny palacu. Raczej z nich malo zostalo.
Mozna jednak zajrzec do piwnic, o roznych strukturach i ksztaltach stropow. Trzeba jednak mocno uwazac pod nogi aby nie wdepnac w aromatyczna mine ;)
Do palacu przytyka park z nowiutkimi ławeczkami i koszami na smieci. Jakos do ruin w tle pasuje to jak kwiatek do kożucha.
W parku jest tez stawek z resztami kaplicy na wyspie.
I baszta
Drugi stawek a raczej niewielkie oczko wodne jest po drugiej stronie palacu, wsrod uzywanych zabudowan gospodarczych.
Wsrod falistych linii tutejszych dachow i okapow przechadza sie gdaczaco- gulgający inwentarz. W tle dzwonia jakies dzwoneczki. Kilkakrotnie ide w ich strone, ale dzwiek znika i pojawia sie w innym miejscu. Nie udaje mi sie zlokalizowac zrodla dzwonienia, ale brzmialo jak krowy lub owce zywcem przeniesione ze wschodniokarpackich polonin!
Maja tu tez sklepik z miejscem biesiadnym, gdzie milo byc przysiasc celem spozycia jadla i napoju.. o ile temperatura by sprzyjala i tyłek nie przymarzal do dech... czyli dzis odpada..
Na wzgorzach na wsia spotykamy kolejne ruiny kaplicy.
Dalej na gorce nad jeziorkiem stoi nowa wieza widokowa. Idzie sie do niej swiezo wyłozonym deptakiem- chodniczkiem, bo straszne by bylo jakby turysta ubłocil buciki. Co jednak trzeba przyznac na plus- chodnik jest z granitowej kostki a nie z tego baumowatego obrzydlistwa, ktorym zachłysnal sie caly nasz kraj.
Jak nakazuje obecna moda chyba wiecej budulca poszlo na ogrodzenie wiezy niz na sama konstrukcje. Wszedzie tez wylewaja sie regulaminy i zakazy normujace jak na wieze nalezy wchodzic, co tam spozywac i w jaki sposob oddychac. Nie mozna tez zapomniec o oczach kamer śledzacych kazdy nasz ruch abysmy mogli sie czuc bezpiecznie i nowoczesnie. W ogrodzeniu jest bramka. W tej chwili otwarta. Jest jednak napisane, ze wieza jest otwarta tylko od 8 do 20. Czy w takim razie komus chce sie przylazic u wieczorem aby przekrecic kluczyk? Czy moze zamek zatrzaskuje sie automatycznie? A jak ktos nie zdazy zejsc na czas to zostaje uwieziony wewnatrz?
Ponoc widac stad Karkonosze. Ponoc to popularne miejsce wypoczynku. Dzis w oddali zalegaja geste chmury a na świszczącej na wietrze kontrukcji jestesmy sami. Towarzyszy nam tylko zadymka sniezna, ktora tworzy smieszne leje z wirujacych płatkow.
W ktorys z kolejnych dni, wracajac do domu, zahaczamy o Pielaszkowice. Sa tu ruiny sporego palacu, a wokol niego rozne fajne budki, garaze, skladziki i komorki. Chetnie bysmy obeszli palac tez od drugiej strony ale biegajace luzem psy giganty troche nas zniechecaja...
Do palacu idzie sie groblą , przez brame pod czesciowo zamieszkanym budynkiem
Wsrod zrytych koleinami placykow mozna wypatrzec rozne ciekawe rzezy np. przesuwną brame z drewnianych klepek!
W wiosce odnajdujemy tez krzyz pokutny, akurat trafilismy na niego zupelnie przypadkiem! Siedzi sobie pod murem okalajacym kaplice! Fajnie- bedzie kolejny do kolekcji! Za to lubie Dolny Slask! czlowiek sobie jedzie czesto calkiem na ślepo i bez celu a ciekawe rzeczy same sie rzucaja w oczy!
A w Mieczkowie niespodzianka. Nie szukamy pałacu :P Dla odmiany opuszczony kosciol! Stoi w centrum wsi, nieopodal drugiej dzialajacej swiatyni. Obecnie pelni role jakiegos magazynu. Zsypy, rury, rampy do wyładunku. I saletra amonowa w czesciowo zamurowanym oknie.
Niewielka przybudowka kosciola jest imprezownią (o czym swiadczy szklo po roznistych trunkach). Mozna sie dowiedziec w czym gustuja miejscowi. Na topie wisnia i czarna porzeczka. W czasie degustacji smakosze zasiadaja na starych koscielnych ławach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz