czwartek, 15 października 2015

Zamki, pałace i bezdroża- północ cz.6 (2015)

Rano juz nie ma pod pomnikiem “patriotycznego przescieradla” ;) Wycieczke zaczynamy od Lidzbarka Warminskiego. W miasteczku jest duzy zamek biskupi ktory podobno jest stary acz wyglada jakby go dopiero co zbudowali. Cegielki rowne, wypolerowane, wszystko pod linijke. Widac tego wciaz malo bo nadal trwaja prace remontowe- pol zamku siedzi w rusztowaniach.



Plus jeden taki z tych remontow ze sporo ludzi ma prace. Robotnicy z tego korzystaja i milo spedzaja czas.

Kolo poludnia pochmurne niebo sie przeciera, wylazi slonce i robi sie przyjemnie. Mozna sie powygrzewac na podzamkowych armatach.

W miasteczku jest tez baszta ktora w odroznieniu od zamku wyglada na stara

no i mozna uzyc na roznorakich okienkach




Nabywamy 4 piwa z browaru Gosciszewo. Pszeniczne i wedzone pyszne, dwa pozostale nieszczegolne jakies.

W calym rejonie jest sporo kosciolow o wygladzie zamkowo- obronnym. Czerwona cegla, gruby mur, warowne baszty: Kierwiny


Galiny


Wozławki

W rejonie Trutnowa na chybil- trafil wjezdzamy w platanine polnych drog. Zakladamy ze gdzies wyjedziemy- zadnej z tych drog nie mamy na mapie, bo z tego regionu nie udalo nam sie kupic nic dokladniejszego jak atlas samochodowy. Sa wiec rozne fajne kapliczki, wypasy bydelka i wioski ktore nawet nie wiem jak sie nazywaja bo tabliczek tam nie ma.







Krowy miewaja ciekawe cieniowane umaszczenie

Udaje nam sie dojechac do Galin gdzie jest palac przerobiony na hotel i ogolnie teren nie za przyjemny. Nawet platny parking tu maja ale jest po sezonie wiec ciecia- reketiera na szczescie wymiotlo. Skoro juz jestesmy to obejrzymy palac. Czesc przypalacowych zabudowan porasta gesty bujny bluszcz.




Potem znow wjezdzamy w sympatyczniejszy teren- ujety w trojkat miedzy Galinami, Bartoszycami i Maszewami. Tutaj trylinką wykladane sa nie tylko placyki przed sklepami czy pegieerowską zabudową- ale cale dlugie kilometry drog!


Bywa tez czasem inna nawierzchnia a przydrozne krzyze i chmury przegladaja sie w glebokich kaluzach





Tu rowniez wpadamy na dwa palacyki Glitajny


Lusiny

Okolica obfituje w koty.


Wsrod nich sa chyba jacys uchodzcy z Kaliningradu- bo w Polsce zwykle dachowce nie maja takich pieknych ogonow!


Kolejnego dnia suniemy na wschod i od razu udaje nam sie zgubic bo nie jedziemy na Wozławki tylko na Jeziorany. Probujemy to wyprostowac odbijajac na Frankowo. Jednak przeznaczenia nie da sie oszukac. Ładujemy sie w takie zadupia i drogi ze prawdopodobienstwo utopienia skodusi w bagnie zdaje sie byc stuprocentowe.


W okolicy Wólki Szlacheckiej zarzadzamy wiec odwrot. Tym samym szybka zmiana planow- zamiast szukac palacykow pod Sępopolem kierujemy sie na Reszel. Na calej Warmii i Mazurach wystepuje ogromny i walacy po oczach kolorem nadrzewny grzyb. U nas takiego nie widzialam.


Zamek w Reszlu jest dziwny. Niby turystyczny- muzeum, knajpa, sklepy z pamiatkami. Ale jestesmy tu sami, nie ma innych zwiedzajacych. Ba! nawet osoba sprzedajaca bilety na wieze i do podziemi tez gdzies wyparowala i zwiedzanie mamy gratisowe.


Dominuje rudawa czerwien

Łazimy wiec powoli, na spokojnie, zagladajac w rozne zakamarki. Kretymi schodkami wpelzamy na baszte i rozne kruzganki, gdzie za towarzyszy mamy sporo gruchajacych golebi. Ale sa one troche inne niz te ktore obsrywaja wiekszosc miast- szczuplejsze i maja bardziej rozowawe piorka.






Jest tez inne ptactwo

Z baszty sa widoki na cale miasteczko



W podziemiach

Toperz z aureola ;)

W zamkowej knajpie zjadamy sielawe. O dziwo ceny maja tu calkiem przystepne.

W Świetej Lipce mijamy rozowy kosciol i wielki bazar na ktorym mozna kupic wszystko od fosforyzujacych rozancow po gadajace pokemony.

W Staniewie ruiny czegos kamiennego zasypane dzis kwasnymi jablkami

I widoczki jakies takie polnocne

W Bezlawkach kosciol ktory dawniej byl zamkiem, a przynajmniej tak twierdzi moja mapa

Po rowach kolysza sie łany rudbekii a gdzies w tle snuja zapachy jesieni- dym wypalanych traw…


W Stachowiznie- opuszczony dworek

W okolicy wystepuja cale ławice krow- tyle na raz to ja jeszcze w Polsce nie widzialam



I znow dzien nam sie konczy za wczesnie.. Znow beda brzydkie, ciemne zdjecia.. A po drodze jeszcze dworek w Rowninie- taki do zwiedzania pozna jesienia- zarosly tak ze z drogi latwo go przeoczyc

Dopiero po przesadzeniu plotu i podejsciu od zadniej strony cos widac

W Drogoszach jest wielki palac. Prywatny, ale co jest super- mozna go zwiedzac, po wczesniejszym telefonicznym umowieniu sie z wlascicielem! Rzadki i mily przypadek, a nie "moje to ogrodzic, spuscic psy i wszyscy won"

My tymczasem wypatrzylismy jakies ruinki za jeziorem. Ni to kosciol- ni stodola.



Nabywamy tez lokalne piwo, w smaku dupy nie urywa ale ma ladny kapsel!

Na nocleg kierujemy sie w strone Kętrzyna cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz