Piatkowy wieczor, z racji przydlugich kapieli w Białym Kosciele, zastaje nas juz w rejonie Przeworna. Niby mielismy dojechac dzis dalej ale nie wyszlo. Zatem ruszamy w strone Krzywiny gdzie mapa pokazuje lesny parking zagubiony przy wyboistej drodze. Miejsce okazuje sie byc bardzo sympatyczne, praktycznie nic nie jezdzi, a znak informuje ze mozna sie tu zatrzymac calkiem legalnie i lesnik pogonic nie powinien. Wogol szumia pojedyncze sosny pozostawione na porebie.
Kawalek dalej w lesie jest chatka kola łowieckiego "Dzik" ale niestety jest zamknieta- nie nalezy do chatek ogolnodostepnych...
Weranda moglaby wprawdzie posluzyc za awaryjne miejsce noclegowe ale nam sie nie podoba z racji na beton na podlodze.
Wracamy na nasza porebe.
Oprocz nadgryzionej zebem czasu wiatki jest tu rowniez kamienny stol, zrobiony z ogromnego bloku skalnego- na nozkach to chyba dzwigiem go ukladali!
Wieczor mija przy ognichu.
I swietlikach! w okolicznych chaszcach sa ich setki! mozna dostac oczoplasu! :) Kolejny plus lata i upalnych nocy!
Wogole dzisiejsza noc nalezy do takich gdy wogole nie zapada zmrok! Przy ksiezycu jest jasno jak w dzien, a gdy on zaczyna zachodzic wstaje slonce. Spokojnie mozna bylo latarki w domu zostawic.
Slonce z namiotu wyrzuca nas kolo 8. Mimo braku tropiku i ustawienia go pod drzewem tworzacym polcien.
Z drogi do Krzywiny rozciagaja sie super widoczki na pola, lasy, wieze kosciolkow w okolicznych wsiach i dalekie pasma gorskie zamykajace horyzont!
Szumi juz wysokie zboze i przekwitły rzepak. Wszystko poprzeplatane kwiatami letnich łąk
Suniemy na poludnie, ku Gorom Rychlebskim ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz